Forum Przyrodnicze "BOCIAN"
Wszystko związane z przyrodą

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozrywka
Autor Wiadomość
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-04, 01:11   

Tak może coś o ptactwie

W pewnej malej angielskiej miescinie byl sobie ksiadz który oprócz
obowiazków duszpasterskich oddawal sie zajeciom gospodarskim. Szczególnie
lubil hodowle drobiu, która szla mu naprawde nieźle. Któregos jednak dnia
ksiedzu zginal kogut. Poczatkowo ksiadz myslal, ze kogut po prostu uciekl,
co mu sie czasami zdarzalo, ale zawsze wracal. Jednak minal jakis czas a
koguta jak nie ma tak nie ma. Ksiadz zmartwil sie i doszedl do wniosku, ze
mu ukradziono koguta. Z innych źródel ksiadz wiedzial, ze miejscowa ludnosc
organizuje czasami zakazane w tym regionie walki kogutów. Postanowil
zalatwic sprawe podczas niedzielnej mszy. Po mszy wszyscy wierni zbierali
sie juz do odchodzenia, ale ksiadz ich powstrzymal. Stwierdzil:
- Mam jeszcze jedna, bardzo wstydliwa sprawe do zalatwienia. (W tym miejscu
nalezy wyjasnic, ze po angielsku slowo cock znaczy kogut, ale moze tez
oznaczac meskiego czlonka).
- Chcialbym spytac kto z tu obecnych ma koguta (wszyscy mezczyźni wstali).
- Nie, nie to nieporozumienie. Moze spytam inaczej, kto ostatnio widzial
koguta (wszystkie kobiety wstaly).
- Oj, nie, to tez nie o to chodzi, moze wyraze sie jeszcze jasniej, kto
ostatnio widzial koguta, który do niego nie nalezy (polowa kobiet wstala).
- Parafianie - nie rozumiemy sie, spytam wprost - kto widzial ostatnio
mojego koguta (wstal chórek chlopiecy, ministranci i organista...


Pewna kobieta podczas spowiedzi mowi do swojego spowiednika:
> > - Ojcze mam pewien problem. Otoz mam w domu dwie gadajace papugi,
> > sliczne samiczki i nie wiem dlaczego one tak strasznie bluznia.
> > - A co takiego mowia ? zapytal ksiadz.
> > -Kobieta na to: W kolko powtarzaja: Czesc, jestesmy dziwkami.
> > Chcecie sie zabawic ?
> > -Ojciec zniesmaczony mysli i mysli az w koncu mowi: - ja tez mam dwie
> gadajace papugi, samce, tylko ze moje cale dnie czytaja Pismo Swiete i
> odmawiaja rozaniec. Przyprowadz swoje papugi do zakrystii, wpuscimy je do
> jednej klatki i wtedy moje papuzki oducza twoje mowic brzydko.
> > Kobieta sie zgodzila i nastepnego dnia przyprowadzila swoje nieznosne
> papugi.
> > Wpuscili je do klatki.Papugi ksiedza popatrzyly na nowe towarzystwo,
> > a po chwili odezwaly sie papugi samiczki:
> > - Czesc, jestesmy dziwkami. Chcecie sie zabawic?
> > Papugi ksiedza podniosly oczy znad Biblii, popatrzyly sie na siebie i
> jedna mowi:
> > - Wy...dol te ksiazke bracie. Nasze modly zostaly
wysluchane


Pewne małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci,
>> postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu
>> wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa,
>> zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek
>> sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf,
>
>> specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na
>> zarobek.
>> - Dzień dobry, madame, ja jestem...
>> - Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do
> środka.
>> - Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję
> się
>> w dzieciach...
>> - Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po
>> chwili pyta
>> spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
>> - No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na
>
>> mnie. Mam duże
>> doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy,
> później
>> zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnościš parę w
> łóżku.
>> Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę
> można
>> się wyluzować... "Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego,
> że
>> mnie i Harryemu nic nie wychodziło..."
>> - Droga pani, nie mogę
>> gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli
>
>> wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu
>> różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z
>> rezultatu...
>> Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
> -
>> Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty,
>
>> człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę
>
>> nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że
> rezultaty
>> mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania... Kobieta usiadła przy otwartym
>
>> oknie, spocona z wrażenia...
>> - Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!
>> Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy
>> współpracy...
>> - Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem
>> kobieta.
>> - Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do
> parku.
>> Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby
>> zobaczyć mnie w akcji... TRZY
>> GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej
>
>> pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem
> mogłem
>> się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się
> robić
>> ciemno. Ale naprawdę się
>> wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
>> -Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że
>
>> wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
>> -Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana
> stal...
>> No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do
>> roboty.
>> - STATYW ?
>> - No a jakże,
>> musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić...
>
>> Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera..................
>> ZEMDLAŁA..............!!!!
>>
 
     
arkona1 


Posty: 231
Skąd: Pelikani gród
Wysłany: 2006-12-05, 23:32   

irbis napisał/a:
Tak może coś o ptactwie>>


a może tak oszczędniej... :lol:

Prałatowi Henrykowi ktoś ukradł z klatki ptaszka. Podczas niedzielnej mszy prałat pyta parafian:
- Kto ma ptaszka?
Podnosi się las męskich rąk.
- Nie o to mi chodzi - mówi prałat. - Kto widział ptaszka? Podnosi się las kobiecych rak. Prałat wkurzony:
- Nie o to pytam! Kto widział mojego ptaszka?
Wszyscy ministranci podnoszą ręce.
 
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-06, 12:09   

:green:

Wiszą na drzewie trzy leniwce i kłóca się który jest bardziej leniwy.
>>>> > Pierwszy mówi:
>>>> > - Wiecie chłopaki, idę sobie ulicą, patrzę sobie, a tu worek złota na
>>>> > ulicy
>>>> > leży, ale nie chciało mi się go podnieść.
>>>> > Na to drugi:
>>>> > - No widzicie, a ja idę sobie plażą i patrzę jak Claudia Schiffer leży
>>>> > sobie
>>>> > naga i chce żeby ją przelecieć. No ale nie chiało mi się.
>>>> > Trzeci:
>>>> > - A wiecie chłopaki, ja ostatnio byłem w kinie, na strasznie śmiesznej
>>>> > komedii ale przez cały film plakałem.
>>>> > - No co ty na komedii i płakałeś?
>>>> > - Bo siadłem sobie na jajka i nie chciało mi sie wstać poprawić.
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-06, 22:09   

Jeśli mogę coś specjalnie ,,zadedykować,, Pawłowi Górskiemu i Marfu :smile:

Facet żył na bezludnej wyspie. Miał tam wszystko. Jedzenie,picie, dach
> nad głową, brakowało mu jednak kobiety. 50 metrów od jego wyspy była
> druga wyspa, pełna pięknych, wyuzdanych kobiet. Codzień wieczorem >
obserwował je gdy wyczyniały harce rodem z Lesbos. A one przywoływały
> go, a on nie mógł płynąć, gdyż akurat w tym miejscu zawsze roiło się od
> rekinów... A życie było mu milsze niż sex...
> Pewnego dnia, gdy siedział sobie na brzegu, obserwując kobiety z drugiej
> wyspy, podeszła do niego złota żabka.
> - Cześć - mówi - Jestem złota żabka. Moge spełnić Twe jedno życzenie.
> Jedno i tylko jedno. Zastanów sie dobrze, bo szansę masz jedyną i
> ostatnią.
> Gość sie popatrzył i mówi:
> - Jebnij mi tu proszę mostek!
> Na to żabka stajac na tylnich łapkach, wyginając się do tyłu mówi - Toś
Ř #@#@#@ wydumał....


Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie
> > księżniczka.
> > Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu
> > i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej
> > zamku.
> > Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała:
> > - Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma
> > rzuciła na mnie urok.
> > Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym
> > księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy
> > razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi
> > posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci i będziemy żyli długo i
> > szczęśliwie...
> > Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem
> > śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:
> > - No #@#@#@ nie sądzę... nie sądze...
> > I dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce...
>
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-10, 01:19   

Syndrom napięcia przedmiesiączkowego... znakomite !!!
> >
> >
> >Mąż chciał rozweselić żonę w te właśnie dni,
> > zadając jej pytanie: Ile kobiet, z napięciem przedmiesiączkowym, jest
> > potrzebnych, by wymienić przepaloną żarówkę?
> >
> > Odpowiedz żony brzmiała:
> >
> > - Jedna! Tylko jedna! A wiesz DLACZEGO? Ponieważ jest
> > jeszcze ktoś w tym domu, kto wie JAK wymienić przepalona żarówkę!
> > Wy, mężczyźni byście się nawet nie zorientowali, że jest PRZEPALONA!
> > Siedzielibyście w ciemnościach TRZY DNI, zanim byście zrozumieli, ze
coś
> > K****jest nie tak!
> > -A jeśli już zrozumiecie, to nie jesteście w stanie znaleźć w domu
> > zapasowej żarówki, pomimo tego, ze od 17 lat SĄ ZAWSZE w tej samej
> > p****nej szafce! A jeżeli już stałby się CUD i w jakiś
> niewytłumaczalny
> > sposób znajdziecie w końcu te p******one żarówki, to przez dwa j***ne
> dni
> > problemem nie do pokonania będzie POSTAWIENIE KRZESŁA
> > pod żyrandolem i WYMIENIENIE tej P******ONEJ ZARÓWKI.
Ř > -Kolejne DWA k****skie dni
Ř zajmie wam ODSTAWIENIE tego j***nego
KRZESŁA
Z powrotem na miejsce! A w miejscu gdzie stało, i tak na podłodze
zostanie
> > pie****ony, PUSTY, ZGNIECIONY KARTONIK po wkręconej nowej żarówce bo
wy
> > nigdy k****, ale to NIGDY NIE POTRAFICIE po sobie posprzątać! Gdyby
nie my, to byście do usranej śmierci brnęli po pachy w śmieciach, i dopiero
> gdyby
> > zginął wam P******ONY PILOT OD TELEWIZORA zatrudnilibyście pod hasłem:
> > "AKCJA RATUNKOWA" całą
> > pie****oną armię do tego j***nego sprzątania!
> >
> > I TAK K*** DO ZAJE**NIA, CAŁE ŻYCIE Z KRETYNAMI...
> >
> > I tu nastąpiła chwila ciszy, po której mąż usłyszał:
> > - Przepraszam kochanie, o co pytałeś?...
>
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-17, 22:28   

Czy zdarzyło Ci się popatrzeć na innych ludzi w twoim wieku z tym
> >>>> >> > > dziwnym uczuciem: Ja chyba nie wyglądam tak staro?
> >>>> >> > >
> >>>> >> > > Jeżeli tak, to ten dowcip ci się spodoba:
> >>>> >> > >
> >>>> >> > > Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i
> >>>> > rozglądałam się.
> >>>> >> > > Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów, na którym
> >>>> > figurowało jego
> >>>> >> > > pełne imię
> >>>> >> > > i nazwisko. Znienacka mi się przypomniał wysoki, przystojny,
> >>>> > ciemnowłosy
> >>>> >> > > chłopak o tym samym nazwisku chodził ze mną do liceum jakieś
> >>>> > 30 lat temu.
> >>>> >> > > Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się
> >>>> > nawet trochę
> >>>> >> > > podkochiwałam?
> >>>> >> > > Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli.
> >>>> >> > > Ten prawie łysy facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i
> >>>> > twarzą pełną
> >>>> >> > > zmarszczek był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły
> >>>> >> > > A może jednak? Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go,
> >>>> > czy nie chodził
> >>>> >> > > przypadkiem do XXVI LO.?
> >>>> >> > > Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych
> >>>> >> > > uczniów, zarumienił się.
> >>>> >> > > A w którym roku Pan zdawał maturę? zapytałam.
> >>>> >> > > On odpowiedział: W siedemdziesiątym szóstym. Dla czego Pani
> >>>> >> > > pyta?
> >>>> >> > > To Pan był w mojej klasie! powiedziałam zachwycona.
> >>>> >> > > Zaczął mi się uważnie przyglądać.
> >>>> >> > > I następnie ten wstrętny, pomarszczony staruch zapytał:
> >>>> >> > > A czego Pani uczyła?...
Ř >>>> >> > >
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-17, 22:43   

> Facet budzi się w południe na potwornym kacu.
> Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej
> treści:
> "Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń.
> Zwolnię się z pracy i przyjadę. Twoja kochająca żona".
> Facet pyta syna:
> - Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy
> z kwiatami albo pierścionkiem?
> Syn na to:
> - Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany,
> awanturowałeś się, a gdy matka chcąc cie rozebrac ściągała ci spodnie, powiedziałeś: "Spadaj dziwko, jestem żonaty!".
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-17, 23:09   

Po księgarni kręci się łysy delikwent w dresie zdobionym trzema
>>>> > paskami....
>>>> > Trzyma w ręku małą karteczkę i co jakiś czas na nią spogląda. Raz na
>>>> > półki
>>>>
>>>> > z
>>>> > książkami, raz na karteczkę... I tak przez dobre 10 minut.
>>>> > Zniecierpliwiony sprzedawca postanowił w końcu zadziałać Pyta więc:
>>>> > - Może w czymś panu pomóc?
>>>> > - Tak, dziewczyna prosiła mnie o książkę...
>>>> > - Rozumiem... A jaką?
>>>> > - Wszystko jedno, byleby nic Grocholi - odpowiada patrząc na
>>>> > karteczkę.
>>>> > - Jest pan pewien? Katarzyna Grochola jest w tej chwili niezwykle
>>>> > popularna
>>>> > wśród kobiet.
>>>> > - Tak jestem pewien. Na pewno nie chcę nic Grocholi! Sprzedawca w
>>>> > lekkiej
>>>> > konsternacji wybrał jeden z listy aktualnych bestsellerów i wręczył
>>>> > zadowolonemu klientowi.
>>>> > Nazajutrz ten sam klient, w tym samym dresie, z tą samą karteczką i tą
>>>> > samą
>>>> > książką wraca do tej samej księgarni...
>>>> > - Chciałbym zwrócić tę książkę, moja dziewczyna nie była jednak
>>>> > zadowolona...
>>>> > - Rozumiem, a mógłbym zobaczyć co ma pan napisane na tej karteczce?
>>>> > Dresiarz
>>>> > pokazuje sprzedawcy pomiętą karteluszkę z widniejącym napisem:
>>>> >
>>>> > Nigdy w życiu Grocholi......



Wraca pijany jak bela facet do swojego domku jednorodzinnego. Już jest
>>>> > przed domem i nagle wyrżnął twarzą w gałąź. Zezłościł się strasznie i
>>>> > postanowił, że ją zetnie - ma przecież w domu piłę.
>>>> > Wchodzi do domu i od progu woła do żony:
>>>> > - Gdzie piła?!
>>>> > Żona wychodzi z kuchni z deka przestraszona i mówi:
>>>> > - Ja nie piła, ja nie piła...
>>>> > - Pytam się, ku**a, gdzie piła?!!! - groźnie syczy mąż.
>>>> > - U sąsiada... - żona piszczy
>>>> > - A czemu dała???
>>>> > - Bo piła...
>>>> >

>
>>> Żona pyta męża:
> - Jesz tę zupę? Bo jak nie, to dodam śmietany i dam psu.






W piaskownicy.
>>>> > Osiedle nowobogackich. Dzieci bawią się w piaskownicy, wykopując
>>>> > dziurę
>>>> > telefonami komórkowymi. Nagle jedno z nich trafia na kamień i jego
>>>> > komórka
>>>> > łamie się. Dzieci w śmiech.
>>>> > - No i co się śmiejecie?! Jutro tatuś kupi mi nowy, lepszy! - płacze
>>>> > nieszczęsny malec.
>>>> > - Ale dzisiaj, jak ostatni wieśniak, będziesz piasek kopać łopatką!


> Przychodzi facet z kotem do księdza.
> - chciałbym ochrzcić kota
> - co pan! zwierząt się nie chrzci.
> - ale zapłacę $ 100 000.
> -o! to ja go każę przygotować także do Pierwszej Komunii Świętej....
>


>>>> >Facet przychodzi do gazety zamówić ogłoszenie:
> "Zaginął ukochany kotek mojej żony - czarny, białe skarpetki,
> wesołe ślepka, figlarne usposobienie. Dla znalazcy nagroda 5000
> złotych!"
> - Czy to aby nie za dużo? - zdziwił się redaktor.
> - Nie ma obawy, sam s*****a utopiłem.


Dlaczego kot jest podobny do faceta?

1. Wrzeszczy, kiedy jest glodny.
2. Zawsze pcha sie do lózka.
3. Wystarczy go poglaskac i od razu podnosi ogon do góry.
4. Kiedy ktos go poglaszcze zaraz domaga sie wiecej.
5. Lubi ocierac sie o twoja przyjaciólke.
6. Nie lubi obcinania pazurów.
7. Czasem ma problemy z trafieniem do kuwety.
8. Ciezko przemówic mu do rozumu.
9. Jak jest zly, to zaszywa sie w kacie i sie nie odzywa.
10. Nie sprzata po sobie.
11. Wpycha nos do kazdego garnka.
12. Nie wyjasnia, czemu zniknal na caly dzien.
13. Caly czas by spal.


> Mąż chodzi w tą i z powrotem po sypialni.
> Żona leży na łóżku.
> - co tak chodzisz w tą i z powrotem?
> - bo mam ochotę na sex.
> - no to chodź....
Ř - no to chodzę...


> Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na pokładzie
> statku stoi dwóch marynarzy.
> W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
> - Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
> - Jakiego nieszczęśliwego wypadku??
> - Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem...
>

Synu, znalazłem ci wspaniałą kandydatkę na żonę!
>>>> > - Ale tato... sam potrafie znaleść sobie dziewczynę... kto to jest?
>>>> > - To córka Kulczyka!
>>>> > - Suuuper! Trzeba było tak od razu!
>>>> > Ojciec udaje się do Kulczyka na rozmowę:
>>>> > - Dzień dobry Panu! Wydaje mi się, że znalazłem doskonałego kandydata
>>>> > na
>>>> > męża Pańskiej córki!
>>>> > - Wie Pan... ale ja nie szukam męża dla mojej córki...
>>>> > - Ależ to wiceprezes Orlenu!...
>>>> > - Cudownie! To zmienia postać rzeczy!
>>>> > Następnie ojciec udaje się do prezesa Orlenu :
>>>> > - Witam Pana Panie prezesie! Przychodzę z dobrą nowiną - mam idealnego
>>>> > kandydata na wiceprezesa w Pańskiej firmie.
>>>> > - No tak.. Ale ja nie szukam nikogo na tę posadę.
>>>> > - Jest Pan pewien?! To zięć Kulczyka!
>>>> > - Ooo! Chyba, że tak!
>>>> >
>
Ř Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. Kazał mu
>>>> > przyjść
>>>> > do swego pokoju.
>>>> > - Jak się nazywasz?
>>>> > - Jurek - odparł nowy.
>>>> > Szef się skrzywił:
>>>> > - Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś i w jakiej
>>>> > atmosferze,
>>>> > ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. To rodzi
>>>> > poufałość i może zniszczyć mój autorytet. Zwracam się do pracowników
>>>> > tylko
>>>> > po nazwisku, np. Kowalski, Malinowski. Jeśli wszystko jasne, to jakie
>>>> > jest
>>>> > twoje nazwisko?
>>>> > - Kochany - westchnął nowy. - Nazywam się Jerzy Kochany.
>>>> > - Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.




>>>> >Do Urzędu Stanu Cywilnego przychodzi Indianin i mówi:
>>>> > - Chciałbym zmienić swoje nazwisko...
>>>> > - Jak się pan nazywa???
>>>> > - Waleczny Orzeł Spadający z Nieba na Wrogów i Uderzający Ich
>>>> > Znienacka.
>>>> > - A jak chce się pan nazywać?
>>>> > - Jebudu !!!


Idzie sobie Czerwony Kapturek. Idzie, idzie. A tu wilka nie ma. Szuka,
wola, wilka ni widu, ni słychu. Głupia sprawa - myśli - bez wilka bajka
nieważna. W końcu dotarł Czerwony Kapturek do babci, ale tu tez nie ma
wilka. Babcia zdenerwowana, wilk dawno powinien tu być i ja zjeść - a
tak
to bajka może nie wyjść. Dzwonią po leśniczego. Leśniczy przyjechał w te
pędy. Radzą, co robić, wilka nie ma, bajka nieważna a dzieci słuchają.
Postanowili poszukać wilka w lesie. Chodzą, wołają. Wreszcie patrzą, a
na
polance leży wilk. Rozwalony, prawie się nie rusza. Cala trojka skoczyła
do wilka:
- Te, wilk, bajka zawalona, kapturka w lesie przegapiłeś, babci nie
zjadłeś, co jest? Wilk na to:
- Dajcie wy mi wszyscy spokój. Jestem kompletnie #@#@#@. Cztery godziny
tańczyłem z Costnerem.



Pewnego dnia przed cesarzem Japonii stanęło trzech kandydatów na
stanowisko szoguna. Samuraj z Japonii, samuraj - Chińczyk i samuraj -
Żyd.
Pierwszy zaprezentował swoje umiejętności samuraj z Japonii. Wyciągnął
zza
pasa maleńkie pudełeczko, otworzył je i wyleciała z niego mucha. Machnął
mieczem i mucha padła na ziemię, przecięta na dwa równe kawałki. Jako
drugi do zawodów stanął samuraj z Chin. Wyciągnął zza pasa małe
pudełeczko, otworzył je i wyleciała z niego mucha. Machnął mieczem dwa
razy i mucha spadła na ziemię, posiekana na cztery części. Trzeci w
szranki stanął samuraj-Żyd. Wyciągnął zza pasa małe pudełeczko, otworzył
je i wyleciała z niego mucha. Machnął mieczem... a mucha dalej lata po
pokoju. Cesarz zmarszczył brew:
- Co to ma znaczyć? Nawet jej nie zabiłeś...
- Zabijać? Ale czemu od razu zabijać? Ja tę muchę obrzezałem...





Bar, znudzony barman opiera się o kontuar, w rogu 3 dziwki nudzą się
setnie... Nagle wchodzi ON - piękny, młody murzyn. Podchodzi do baru i
prosi o orzecha laskowego. Zdumiony barman wynajduje co trzeba i kładzie na
ladzie. W tym momencie murzyn rozpina rozporek, wyjmuje interes i ... JEB!
Walnął w orzeszka, skorupa pękła, murzyn zjadł miąższ, schował interes,
podziękował i wyszedł.
W barze zapanowała pełna szacunku i zdumienia cisza...
30 lat później...
Ten sam bar, podstarzały barman, a w rogu te same, lecz nie takie same
dziwki...
Do baru wchodzi murzyn, tak, to ON, jednak i jego czas nie oszczędził,
posiwiałe skronie, lekko już pomarszczona skóra... Podchodzi do baru i
zamawia orzecha... kokosowego. Barman podaje orzech, murzyn wyjmuje swój
interes (tak, tak, rozpina wcześniej rozporek), JEB ! Kokos pęka, murzyn
pije mleko i zjada miąższ... Ciszę przerywa pytanie jednej z dziwek:
* Jak to możliwe, że gdy byłeś młody, potrafiłeś rozgnieść interesem
orzecha laskowego, a teraz przychodzisz i robisz to samo z o wiele większym
i twardszym orzechem kokosowym ?!?
* Odpowiedź jest prosta, oczy, oczy już nie te co kiedyś..
Idzie przez park kobieta obładowana siatami. Z krzaków wyskakuje facet i
odsłania przed nią swe nagie ciało. Kobieta patrzy się na niego krótką
chwilkę i oznajmia:
- No nie! Zapomniałam kupić jajek!

>
> Podczas imprezy na Księżycu w pewnej chwili ktoś mówi:
> - wiesz co, Armstrong? Niby wszystko jest, rozpalony grill, piwo,
dziewczyny ale jakoś atmosfery nie ma

Kowalski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor.
Kowalski wyciąga przyrodzenie - okrutnie opuchnięte, podrapane, pocięte nawet....
- i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otoż co sobotę chodzę z kolegami do sauny.
Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do weneorologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak.
Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi
takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie
zdąży...
Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że ja nie słyszę tego
"Uchuchachchaaaaa".

Przychodzi facet do okulisty.
>>>> > Wchodzi niespokojnie, po chwili ściąga spodnie, ściąga gacie i wypina
>>>> > do
>>>> > okulisty tyłek.
>>>> > Okulista zmieszany mówi:
>>>> > -Wybaczy pan, że tak nieskromnie wtrącę, ale jestem okulistą, a nie
>>>> > urologiem. Chyba się pan pomylił !
>>>> > -Już panu tłumaczę. Widzi pan na tyłku te włoski?
>>>> > -Widzę.
>>>> > -A te brązowe kulki na końcach tych włosków.
>>>> > -Też widzę!
>>>> > -Nooo... Więc chodzi o to, że jak je wyrywam, to mi oczy łzawią!!
 
     
Beata 
Gorzów n/Wartą


Posty: 1799
Skąd: Gorzów n/Wartą
Wysłany: 2006-12-18, 09:11   

irbis, :grin: :grin: :grin:
jeden lepszy od drugiego :green: "aż mi oczy łzawią"....
GRATULACJE za świetne poczucie humoru :green:
_________________
PTASIE POGOTOWIE POMOC
 
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-18, 09:43   

I o to chodziło :grin: , jako, że śmiech to zdrowie. Przyznaję, że chodziło mi o taki efekt nie tylko (chć szczególnie) u Beaty i Oli (Ola napewno wie, że po wczorajszej wyprawie chodzi o przepłukanie worka spojówkowego), ale u wszystkich sympatycznych obecnych na forum. Pozdrawiam wszystkich!!!
 
     
Basior 

Posty: 2633
Wysłany: 2006-12-22, 15:01   

Jak ktos sie chce posmiać..., prosze obserwować jeża :twisted:
http://www.przyroda.lodzkie.pl/przyroda/index.html

aa, jeszcze zimorodek pieknie spiewa i rechotanie rzekotki jest urocze :green:
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-28, 21:52   

Trochę o mężczyznach :green:


Dziennik słomianego wdowca

Zostałem sam. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana.
Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni.

Poniedziałek

DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę. Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świecę. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro.
Dawno nie czułem się tak dobrze.

Wtorek

MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się spodziewać, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej.
Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie.

Środa

MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie.
Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza, że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć.
W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach.
Pies trochę się krzywił, ale cóż..., skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić.

Czwartek

KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach.
Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę.
Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu.
Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza.
Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy.
Pies też może jeść z jednej miski - w końcu to tylko zwierzę.
UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu.
Parówki na obiad i na kolację.

Piątek

KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania.
Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej a wieczorem w ogóle. Poza tym, jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości.
Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarką do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni.
Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka.
UWAGA: żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza.

Sobota

Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć?
Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki.
Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła.
Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu?
Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna zrobiłem pranie.
Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy.
Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem.
Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać.
UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej.

Niedziela

OGLĄDALIŚMY z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało.
Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem.
Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności.
Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć.
Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny.
Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków.
Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie?


Hodowla mężczyzny

Pierwszy dzień w domu
Nowy mężczyzna w domu to radość dla kobiety, ale i nowe obowiązki. Nie można zapominać o tym, że często nie znamy rodowodu, ani nawet poprzedniej właścicielki naszego nowego pupila. Nie wiemy, jak był traktowany i jakie ma nawyki. Na wszelki wypadek nie należy wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, lepiej też unikać podnoszenia głosu, bo może się skulić, schować za szafę i trzeba będzie włączyć odkurzacz żeby go wypłoszyć. Dlatego już od progu przemawiamy do niego łagodnym, acz stanowczym głosem. Układamy na kanapie, głaszczemy po głowie (ostrożnie, bo może nieprzyzwyczajony) i pozwalamy mu zatrzymać paletko, by czuł zapach z poprzedniego domu. Pierwsza noc jest zazwyczaj najtrudniejsza, ponieważ może pochlipywać i piszczeć, ale musimy wykazać się konsekwencją i nie brać go od razu do swojego łóżka, żeby się nie przyzwyczaił.
Złe nawyki
Już po kilku dniach pobytu nowego mężczyzny w domu orientujemy się pobieżnie, jakie ma nawyki. Najczęściej przywiązuje się do miejsca, na którym spędził pierwszą noc, czyli kanapy i tam zalega w pozycji horyzontalnej. Często z pilotem od telewizora w dłoni. Czasem z gazetą, sporadycznie z książką. Ponieważ mało mówi, mogłoby się wydawać, że myśli, ale najczęściej okazuje się, że to tylko złudzenie. Gdy czuje głód, opuszcza legowisko i buszuje po kuchni. Wtedy najlepiej być w domu i szybko zrobić mu coś do jedzenia. W przeciwnym razie w kuchni zastaniemy wypiętrzone grzbiety brudnych naczyń, pod stopami lepkie substancje, a wszystko posypane zgrzytającym cukrem i okruszkami chleba. W lodówce natomiast puste kartony po mleku. W żadnym wypadku nie wolno wtedy bić mężczyzny. Bo ucieknie.
Karmienie
Karmienie mężczyzny zwykle nie jest zbyt skomplikowane i nawet średnio zdolna kulinarnie kobieta udźwignie ten ciężar, w niektórych przypadkach również i związane z tym koszty. Nie należy się też stresować opinią mężczyzny na temat smaku podawanych dań, bo i tak żadna z nas nie potrafi gotować tak, jak jego mamusia. Podajemy zatem cokolwiek, byle było ciepłe, ponieważ on i tak nie oderwie oczu od gazety lub telewizora. Podobno znane są przypadki że udało się nauczyć mężczyznę, żeby kanapki jadł nad talerzem i nie w łóżku oraz nie podjadał z rondla, ani też nie gryzł całego pęta kiełbasy jak barbarzyca, ale informacje te nie zostały potwierdzone naukowo. Jedno jest pewne - mężczyzna lubi dostawać jeść regularnie i szybciej się wtedy oswaja.
Pielęgnacja - ubieranie
Pielęgnacja mężczyzny wymaga wielu starań i nieustannego nadzoru. Nikt, kto jeszcze nie hodował w domu mężczyzny, nie zdaje sobie sprawy, jaki obowiązek bierze na swoje barki zarówno w dni robocze jak i w święta. Pierwszorzędną sprawą jest skompletowanie nowej garderoby. W przeciwnym wypadku mężczyzna nie porzuci rozciągniętego podkoszulka i wypchanego na kolanach dresu. No chyba, że się na nim rozpadną ze starości. Potem już tylko trzeba podsuwać mu rano gotowy zestaw do ubrania, prać, czyścić, prasować, przyszywać guziki, zestawiać kolory i chwalić, że świetnie wygląda. I bywa, że jedynym znakiem uznania za pielęgnacją mężczyzny jest odcisk obcej szminki na jego kołnierzyku.
Pielęgnacja - higiena
Są mężczyźni, którzy boją się wody jak ognia, ale takich na szczęście można wyczuć na odległość. Pozostali uwielbiają się chlapać w łazience godzinami. Co za tym idzie, musisz zaakceptować (bo jeszcze nikt nie wymyślił na to sposobu) permanentnie podniesioną deskę, brudną wannę, zachlapania w promieniu 5 metrów, nie zakręconą pastę, wodę w mydelniczce i zdeptany na podłodze, twój osobisty biały ręczniczek. W skrajnych przypadkach, dzięki wieloletnim wysiłkom, można przyuczyć mężczyznę do obcinania paznokci u nóg. Co prawda zrobi to na podłogę, ale twoje łydki po spędzonej wspólnie nocy nie będą wyglądały jak po walce z bengalskim tygrysem.
Pielęgnacja - kosmetyki
Zazwyczaj mężczyźni niechętnie używają kosmetyków, ale piankę do golenia i dezodorant podbierają z twojej półki, a do tego bezczelnie pyskują, że ma za bardzo kwiatowy zapach. Często idą dalej i podłączają się również do szamponu i odżywki, pasty i płynu do płukania ust. To jest irytujące, ale jeszcze nie naganne. Niepokoić się trzeba, kiedy ubywa brokatowego pudru, szminki, a zwłaszcza kiedy zauważasz, że ktoś chodził w twojej koronkowej bieliźnie...
Zdrowie
W przypadku mężczyzny nawet najlżejsze przeziębienie lub katar mogą być niebezpieczne i brzemienne w skutki. Nie dla niego oczywiście, tylko dla nas. Wystarczy stan podgorączkowy albo lekkie skaleczenie i mamy w domu rozhisteryzowaną, konającą ofiarę, która wymaga od nas wysoko wyspecjalizowanej opieki medycznej i psychoterapii, oraz zapewnienie, że na pewno nie umrze. Nadludzkim wysiłkiem woli i cierpliwości musimy jakoś przeżyć te erupcje hipochondrii i wyzbyć się jakichkolwiek złudzeń, że gdy my będziemy umierać w malignie na zapalenie płuc, ktoś poda nam szklankę wody. W sytuacji naszej choroby on przyjdzie i zapyta "a co dzisiaj mamy na obiad?".
Ruch
Oprócz wąskiej grupy fascynatów czynnego wypoczynku, mężczyzna, tak jak kot, potrafi przyjemnie przeżyć życie, nie opuszczając zamkniętych pomieszczeń. Nie licząc krótkiego dystansu "do" i "z" samochodu. Będzie się wił jak diabeł pod kropidłem, gdy spróbujemy namówić go na spacer. Gotów jest wtedy nawet wziąć się za jakąś pracę domową i lepiej nie stawać mu w tym na przeszkodzie. Ostatnią deską ratunku, żeby utrzymać jego i siebie w kondycji, jest sprowokowanie aktywności seksualnej. To nam rozwiąże kwestie jogi, aerobiku, gimnastyki artystycznej, hiperwentylacji i drenażu limfatycznego. Sposób domowy - tani i zdrowy.
Mnożenie
Ukoronowaniem wzorowej hodowli jest uzyskanie zdrowego potomstwa. Tu nie można popełnić częstego błędu czekając, aż mężczyzna sam się rozmnoży, ani też żywić nadziei, że wzbogacenie hodowli o drugiego mężczyznę rozwiąże tę palącą kwestię. Otóż nie rozwiąże, najwyżej się pozagryzają. A zatem pamiętajmy, że w rozmnażaniu mężczyzny musimy mu pomóc i odegrać w tym kluczową rolę. Jedyne, co mężczyzna powinien samodzielnie mnożyć, to środki na wychowanie potomstwa.
Kontrola
Kiedy nacieszymy się już naszym mężczyzną, a on oswoi się z nami i zacznie ufnie jeść z ręki, możemy zacząć delikatnie wypuszczać go z domu. Najpierw tylko do pracy, potem do mamusi na obiad, a za dobre sprawowanie nawet na piwo z kolegami. Ale trzeba być czujnym. Wprawdzie nie można go przykuć do kaloryfera, ani wszędzie mu towarzyszyć, ale od czego mamy komórki. Jak ma czyste sumienie i kocha, to sam się melduje średnio co godzinę, przynajmniej SMS-em. Martwić się należy, gdy za długo "abonent jest czasowo niedostępny". Wtedy trzeba przykrócić smycz, bo byłoby wielkim marnotrawstwem, gdyby naszego wypielęgnowanego ulubieńca używała jakaś flądra. I to za nasze pieniądze.
Tresura
Prędzej wielbłąda przeprowadzisz przez ucho igielne, niż nauczysz czegoś mężczyznę. Tresura powinna odbywać się w wieku szczenięcym i jeśli została zaniedbana w rodzinnym gnieździe, to nie mamy żadnych szans, żeby to zmienić. W wypadku braku elementarnych zasad dobrego wychowania, najlepiej po prostu zmienić egzemplarz na inny. Nie usypiać!!! Można przecież oddać w dobre ręce irytującej nas od dawna koleżanki, zostawić w schronisku wysokogórskim, bądź porzucić w lesie na parkingu.
Czas wolny
Mężczyznę nabywamy w przekonaniu, że wypełni nam przyjemnościami nasz czas wolny. I tu następuje duże rozczarowanie, gdyż okazuje się, że w związku z posiadaniem mężczyzny nie mamy już czasu wolnego. Raczej pozostaje nam zorganizować jego czas wolny, żeby nie zgnuśniał do reszty. Niektóre optymistki odnajdują się, oglądając transmisje sportowe, lepiąc samolociki, albo przekopując ogródek jego rodziców. Pesymistki biorą drugi etat, prace zlecone i robią błyskotliwe kariery.
Posłuszeństwo
Mężczyźni nigdy nie słuchają tego, co się do nich mówi. Mają co prawda dwoje uszu, ale jedno z nich służy do wpuszczania naszych słów, drugie natomiast do natychmiastowego ich wypuszczania. Jeśli czasem wydaje się nam, że słuchają naszych wywodów w skupieniu na twarzy, to niechybnie boli ich brzuch, albo muszą niezwłocznie udać się do toalety. Dlatego próby obarczenia ich nawet pozornie prostymi obowiązkami, takimi jak zrobienie podstawowych zakupów, wyrzucenie śmieci lub podlanie kwiatka podczas naszej nieobecności, nie mają najmniejszego sensu i powodują w nas samych niepotrzebną irytację.
Sztuczki
Jeżeli trafił nam się mężczyzna o wesołym i skorym do zabawy usposobieniu, mamy szansę nauczyć go paru sztuczek, które ułatwią nam nieco życie. Na przykład wracanie do domu na telefoniczne zawołanie, celność przy korzystaniu z toalety, umiejętność wrzucania brudnej bielizny do wnętrza pralki, aportowanie dóbr materialnych, oraz używanie ze zrozumieniem słów - "proszę", "przepraszam" i "dziękuję". Ot, taka edukacyjna zabawa. Na efekty trzeba długo czekać, ale nie zaszkodzi spróbować.
Własny kąt
Bardzo ważne, żeby mężczyzna miał w domu swoje miejsce, gdzie mógłby się schować i nie plątać się nam pod nogami. Najlepiej własny pokój z biurkiem pełnym nietykalnych świętości, ryczącym telewizorem, nietykalnym legowiskiem gdzie mógłby drzemać, udając, że ciężko pracuje. Pamiętajmy, że nie wolno nam tam wchodzić bez potrzeby i bez pukania. Zresztą byłby to duży szok dla naszego poczucia estetyki i porządku. Wkraczamy tam tylko w ostateczności, kiedy zaczyna brzydko pachnieć w mieszkaniu. Najlepiej w skafandrze do utylizacji radioaktywnych odpadów.
Mężczyzna w łóżku
Nieuniknione, że raczej prędzej niż później mężczyzna będzie się wpychał do naszego łóżka. Wślizgnie się od ściany, odepchnie łapami i zrzuci nas w nocy na podłogę, a wcześniej ściągnie z nas kołdrę. Jeśli jakimś cudem nie damy się zrzucić, uczepi się nas jak ośmiornica, przygniecie całym ciężarem i będzie chrapał prosto do ucha. Właściwie nie ma na to sposobu, ale pewnym pocieszeniem jest fakt, że mężczyzna wydziela bardzo dużo ciepła i można zaoszczędzić na ogrzewaniu w okresie jesienno - zimowym.
Zabawki
Mężczyzna najbardziej lubi bawić się "w doktora". Niestety, jak we wszystkim, nie zna umiaru, a my nie zawsze mamy ochotę mu w tym towarzyszyć, bo mamy swoją pracę i potrzebę przespania choćby sześciu godzin na dobę. Dlatego też, żeby się nie nudził, albo nie szukał innego towarzystwa, trzeba mu pozwolić bawić się jego ulubionymi zabawkami. Nowym samochodem, motorem, kinem domowym, albo monumentalnym sprzętem grającym, w najlepszym wypadku najnowszą komórką z internetem i wodotryskiem. Ważne, żeby się czymś zajął, a my w tym czasie bawimy się w naprawiacza kranów, elektryka, stolarza, kucharkę, zaopatrzeniowca... itd. itp.
Sam w domu
Zdarza się tak, że musimy pilnie wyjechać na parę dni i zostawić mężczyznę samego w domu. Wtedy zabezpieczamy, co tylko się da. Kwiatki wynosimy do sąsiadów, papugi do przyjaciółki, a oszczędności do banku. Zostawiamy pełną lodówkę i ogarnięte mieszkanie, żeby mu było przyjemnie. Wracając zastajemy kosmiczny bałagan i pustą lodówkę. Oddychamy z ulgą, bo jeśli byłoby posprzątane, to znak, że albo wcale nie spał w domu, albo ktoś mu pomógł zacierać ślady wiarołomstwa...
 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-28, 22:04   

Co robimy, gdy zatniemy się w palec:

ONA:

1. mysli "au!"
2. wklada palec do buzi, aby krew nie kapala na dywan
3. druga reka siega po plaster, przykleja
4. idzie dalej

ON:

1. wrzeszczy "k...!"
2. odsuwa reke jak najdalej, bo nie moze zniesc widoku krwi
3. wola o pomoc
4. (w tym czasie tworzy sie na dywanie plama krwi)
5. musi usiasc, bo nagle dziwnie sie poczul (w tym czasie nadchodzi pomoc, czyli ONA)
6. lamiacym sie glosem wyjasnia, ze o malo nie stracil reki
7. odmawia przyklejenia plastra, bo "na taka rane jest stanowczo za maly"
8. potajemnie sprawdza w Encyklopedii Zdrowia, ile krwi moze stracic dorosly czlowiek, a mimo to
przezyc (w tym czasie ONA leci do apteki po wiekszy plaster)
9. z mezna mina znosi naklejanie plastra
10. prosi o duzy stek na kolacje, aby przyspieszyc tworzenie sie czerwonych cialek krwi
11. ostroznie kladzie nogi na stoliku (w tym czasie ONA smazy stek)
12. stwierdza, ze przydalo by sie kilka piw, aby usmierzyc bol
13. odkleja plaster, by zobaczyc, czy rana jeszcze krwawi (w tym czasie ONA jedzie na stacje
benzynowa po piwo)
14. tak dlugo kombinuje przy plastrze, ze znowu zaczyna leciec krew
15. zarzuca jej, ze nie umie opatrzyc rany
16. wzdycha i jeczy, kiedy ona odkleja stary i nakleja nowy plaster
17. stwierdza, ze dzis wieczorem musza zrezygnowac z tenisa, ale za to calkiem przypadkiem w
TV leci mecz Pucharu Europy w pilce noznej (w tym czasie ONA trze plame na dywanie)
18. w nocy kilka razy wstaje do lazienki, aby sprawdzic, czy nie tworzy sie wokol rany zakazenie
19. z tego powodu nastepnego dnia jest zmeczony i rozdrazniony
20. zwalnia sie z pracy dwie godziny wczesniej do lekarza, aby potwierdzic, ze nie wdalo sie
zakazenie
21. w pracy kradnie potajemnie temblak z apteczki w pokoju sanitarnym
22. prosi mila kolezanke o zabandazowanie i napawa sie jej wspolczuciem
23. podniesiony na duchu idzie z kolegami do knajpy wieczorem i na pytania opowiada:
"DROBIAZG, NIE MA O CZYM MOWIC!"
 
     
Alcedo 
PonadPodziałami


Posty: 293
Skąd: Krosno/Kraków
Wysłany: 2006-12-29, 15:37   

popłakałem sie :D świetne :D
_________________
Crosno - parva Cracovia
Krosno - mały Kraków
:cool:



GH SP & NGR MKTP"B" :cool:


 
     
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2007-01-02, 21:48   

Jeden minusik tego Nowego Roku 2007 widzę-jesteśmy jakby o rok starsi :sad:

WIEK MĘŻCZYZNY
· 0 – 20 lat - mężczyzna jest jak FIAT: mały i figlarny
· 20 – 30 lat - mężczyzna jest jak PORSCHE: szybki i gładki
· 30 – 40 lat - mężczyzna jest jak BMW: perfekcyjny
· 40 – 50 lat - mężczyzna jest jak POLONEZ: obiecuje więcej niż może zrobić
· 50 – 60 lat - mężczyzna jest jak FORD: trzeba go ręcznie zastartować
· 60 - .... lat - wypada zmienić markę
WIEK KOBIET
· 0 – 20 lat - kobieta jest jak AZJA: dobrze znana, ale jeszcze nie odkryta
· 20 – 30 lat - kobieta jest jak AFRYKA: gorąca i wilgotna
· 30 – 40 lat - kobieta jest jak USA: wydajna i technicznie doskonała
· 40 – 50 lat - kobieta jest jak EUROPA: po dwóch wojnach światowych, wykorzystana ale wciąż piękna
· 50 – 60 lat - kobieta jest jak BIAŁORUŚ: wszyscy wiedzą gdzie jest, ale nikt nie chce tam jechać


Policjant pyta staruszke:
- Wiek?
- 86 lat
- Czy moglaby pani opowiedziec swoimi slowami, co tu sie
właściwie wydarzylo?
- Siedzialam na lawce na tarasie przed domem, podziwiajac cieply
wiosenny wieczór, kiedy przyszedl ten młodzieniec i usiadl obok
mnie.
- Znala go pani?
- Nie, ale byl przyjaznie nastawiony.
- Co stalo sie po tym, jak usiadl obok pani?
- Zaczal pocierac moje udo.
- Czy powstrzymala go pani?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo odczuwalam przyjemnosc. Nikt nie robil tego od czasu,
kiedy mój maz odszedl z tego swiata 30 lat temu.
- Co stalo sie potem?
- Zaczal piescic moje piersi.
- Czy próbowala go pani powstrzymaa?
- Nie.
- Dlaczego?
- Mój Boze, dlaczego??? Bylo mi tak dobrze, czulam ze naprawde
zyje.
Od lat tak sie nie czulam!
- Co stalo sie pózniej?
- Cóz, rozpalil mnie do czerwonosci, wiec rozlozylam nogi i
zawolalam:
"Bierz mnie, chlopcze, bierz mnie!"
- I co? Zrobil to?
- Nie, do diabla! Zawolal "Prima Aprilis!" I wtedy zastrzeliłam
sukinsyna!



Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i widzi jakąś
> > kobiecinę, która klęczy przed figurą i się modli. Przygotowawszy
> > kościół
> > do mszy, poszedł do zakrystii. Po mszy pogasił świece i wychodzi,
> > ale widzi tę samą babinę, jak dalej się modli.
> > Podchodzi do niej i pyta:
> > - A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie?
> > - Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić
> > pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra.
> > - Ale to jest Św. Antoni, babciu!
> > - No żesz k***_ mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek i ch*** psu w d***poszło się j****!!


Kaznodzieja wyglasza niedzielne kazanie na temat przebaczenia.
> > Po plomiennej przemowie pyta zgromadzonych
> > - Ilu z was bracia przebaczy swoim wrogom?!
> > Mniej wiecej polowa wiernych podnosi rece do gory. Niezadowolony
> > kaznodzieja kontynuuje kazanie. Mija 20 minut i znowu pyta
> > - Ilu z was bracia przebaczy swoim wrogom?!
> > Tym razem zglasza sie jakies 80% osob. Kaznodzieja zawiedziony wraca
> > do kazania. 30 minut minelo. W koncu przerywa i pyta
> > - Ilu z was bracia przebaczy swoim wrogom?!!
> > Poniewaz wszyscy juz mysla o obiedzie wszyscy podnosza rece do gory
> > wszyscy oprocz staruszki z drugiego rzedu.
> > Kaznodzieja pyta jej
> > - Dlaczego nie chce pani przebaczyc wrogom?
> > - Nie mam zadnych.
> > - Jakie to niezwykle, ile pani ma lat?
> > - 93
> > - Niech pani wyjdzie na srodek i powie wszystkim, jak to mozliwe, zeby
> > w takim sedziwym wieku nie miec zadnych wrogow.
> > Staruszka niesmialo wychodzi na srodek, bierze do reki mikrofon i mowi
> > - Przezylam wszystkich sukinsynów


James Bond, agent 007 wchodzi do knajpy, siada przy barze i zamawia
> > wódkę Martini, wstrząniętą, nie mieszaną. Rozgląda się uważnie po
> > lokalu i spostrzega wprost nieprzeciętnej urody kobietę, siedzącą
> > przy stoliku w drugim końcu baru przy ścianie. Nie podchodzi jednak
> > do niej tylko wyminiają spojrzenia. Nieznajoma nie wytrzymała jednak
> > długo, podeszła do Bonda i przedstawiła się. James skinął głową i
> > powiedział:
> > - Jestem Bond, James Bond...
> > Widząc, że dalsza rozmowa się nie klei, kobieta zaczepia Bonda i
> > mówi:
> > - Ale masz extra zegarek.
> > Bond popatrzył...
> > - Ten zegarek pokazuje mi to, czego ludzkie oko nie widzi
> > Kobieta ze zdziwieniem:
> > - Jak to jest możliwe?
> > Bond:
> > - Pokażę pani... o, na przykład widzę, że pani nie ma na sobie
> > majtek...
> > Kobieta patrzy z lekkim umiechem i mówi:
> > - Ten zegarek jest chyba zepsuty, bo ja akurat mam na sobie majtki
> > Bond lekko zmieszany, podwija rękaw, puka w szybkę zegarka i mówi:
>> -O cholera! znowu spieszy się o godzinę!


Facet chciał przemycić wiewiórkę przez granicę, więc wsadził ją
> > sobie
> > w spodnie. Niestety, celnik go złapał.
> > - Dlaczego? To był bardzo dobry pomysł- dziwi się kolega
> > przemytnika.
> > - Wiesz, jak sobie z ptaka zrobiła gałąź do bujania - wytrzymałem.
> > Gdy
> > z jajek orzechy - wytrzymałem. Gdy z tyłka dziuplę - wytrzymałem.
> > Ale
> > jak wpadła na pomysł, żeby orzechy do dziupli pownosić- nie wytrzymałem!!!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

phpBB by przemo