Forum Przyrodnicze "BOCIAN"
Wszystko związane z przyrodą

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Pytanie o dziki i inne zagrożenia występujące nocą w lesie.
Autor Wiadomość
irbis 


Posty: 612
Wysłany: 2006-12-19, 18:18   

Cytat:
...mnie też nigdy nie zaatakował borsuk, a wielokrotnie przechodziły tuz obok mnie. Zdażało się że były na wyciągnięcie ręki i mimo to nigdy nie zachowywały się agresywnie.
_________________

oswojone juz zapewne :grin:
 
     
Wujek Adam
SE-TP"B"


Posty: 908
Skąd: Warszawa
Ostrzeżeń:
 4/3/6
Wysłany: 2006-12-19, 21:38   Nocne lesne przygody

Cześć!
Nocny las ma w sobie pweiwn potencjał niebezpieczeństw, podobnie jak nocne miasto. Większośc z nich zoastała tu już wymieniona. Zdecydowanie na pierwszym miejscu plasują sie tu ludzie i psy (pod czym się podpisuje), a także możliwość zgubienia się, bądź utaplania w jakimś w ciemnościach nie widocznym bagnisku czy inszym bajorze. Wyrwane ze snu, podrażnione i zdezorientowane zwierzeta także moga zachować się w sposób nie przewidziany, możliwe że i agresywny. Ponadto problemem mogą być drobne stworzenia kąsające i polujące nocą, w tym kleszcze, które na czas nie zebrane z ubrania mogą śmiało i bezkarnie się w nas wpić. Po za zawierzętami, roślinność również po zmroku bywa nieco upierdliwa. Korzenie mają tendencje do podkładania się nam pod nogi, podobnie jak złośliwe pniaki i grubsze konary celowo układające się na trasie naszej marszruty. Mało co sprawia niektórym drzewom taką przyjemność, jak wepchnięcie nam cieniutkiego patyczka w oko, lub chłostnięcie nas po twarzy kolczastą gałązką. Rośliny cierniste runa i podszytu, jak np. jerzyny zdają się być także wabione naszą nocną obecnością w ich pobliżu...
Tyle o zagrożeniach biologicznych. Z zagrożeń metafizyczno-psychologiczno-zabobono-nieziemskich można wymienić znacznie więcej. Skrzeku w zasadzie bym się nie bał, ani kijanek, choć przyznam, można sie ich brzydzić. Strzygi, wilkołaki, wiedźmy, baby, leśne diabły, demony, duchy lasu i inne istoty ogólnie nazywane straszydłami mogą stanowić pewien problem. Niejeden cwaniak podczas spotkania z nimi po prostu narobił w portki, choć potem się śmieje i wypiera (znam takich kilku). Upiorów bać się nie należy, bo jak wiadomo, trzymają się one zasadniczo cmentarzy i w kompleksach lesnych należą do gatunków skrajnie rzadkich. Także rusałki, driady i południce są tu okazjonalnie, po za swym naturalnym habitatem, więc ich moc nie osiąga pełnej emanacji. Inną kwestią są spotkania III-go stopnia z UFO, które zdarzają się najczęsciej po zmroku, w wielu przypadkach właśnie na terenach leśnych, choć zwykle nie w zwartym drzewostanie.
Proponuje zacząć nowy temat o leśnych, niesamowitych nocnych przygodach. A jak się zrobi ciepełko, może jakiś mały nocny zlocik w terenie?
Dobranoc!
Wujek Adam
_________________
Wiadomo, Sekcja Entomo...
 
     
Wychuchol 
Bagienny Potwór

Posty: 51
Wysłany: 2006-12-20, 00:03   

Zdecydowanie ludzie są najbardziej potencjalnie niebezpieczni, aczkolwiek np. podczas spania w lesie praktycznie nie ma szans, żeby Cię ktoś znalazł, chyba żeby z psem.

Z ciekawszych spotkań które zaliczyłem: zmrok w Puszczy Białowieskiej w lutym, szedłem samotnie w stronę wieży obserwacyjnej przy Kosym Moście, gdzie nocowałem. Od Narewki nikogo nie spotkałem (poza żubrem :lol: ), nagle z naprzeciwka nadeszło dwóch ubranych na czarno zakapturzonych ludzi z plecakami. Na moje dzień dobry nie zareagowali, minęli mnie i poszli dalej. Szli od strony granicy - przemytnicy ? kłusownicy ? Cholera wie.

Spływ Narwią - spotkałem w odludnym miejscu półnagiego kolesia z wytatuowanym krawatem i pagonami, który był bardzo zainteresowany moim kajakiem. Oddaliłem się pośpiesznie. Tegoż wieczora napotkany kłusownik koniecznie chciał pożyczyć mój kajak, by szukać swoich kumpli łowiących ryby kłomlą (nawiasem mówiąc byli bardzo sympatyczni, nie wdawałem się w zaistniałej sytuacji w moralizowanie). Kolejna noc na wyspie - to już bardziej podpada pod strzygi - ciężko się spało wśród odgłosów bagien, pluśnięć bobrów i nawoływań wędkarzy/ kłusowników.

Zeszły rok - nocleg z moją 7-letnią córą w jaskini zamieszkiwanej kiedyś przez kanibali: ona spała bez problemu, ja prawie wcale :green: Ech ta wyobraźnia. Nad głową latał nam nietoperz, pohukiwał puszczyk i mysz podjadała nam ze spiżarni, poza tym żadnych duchów nie stwierdziłem pomimo całonocnego czuwania.
Kolejna noc: w namiocie przy lesnej drodze. Niestety wracali tamtędy pijani imprezowicze z wioski, atrakcje typu światła motoru prosto w namiot i krzyki typu: Ty, k..., co to ? Znowu prawie nie spałem. Córka wyspała się za wsze czasy ...

Spałem też kiedyś na terenie spalonej ukraińskiej wsi Lachawa pod Przemyślem, fundamenty domów, zdziczałe drzewa owocowe i grobowiec chłopaka który zginął podczas wysiedlania. Też dość niesamowite klimaty.

W zeszłym roku na sowim obozie na Spiszu mieliśmy też spotkanie ze Strażą Graniczną. Łaziliśmy pod słowacką granicą, 3 samochody na warszawskich numerach jadące w nocy w strone granicy odludną dolinką wzbudziły najwyraźniej czyjeś zainteresowanie. Skończyło się na legitymowaniu.
 
     
Wujek Adam
SE-TP"B"


Posty: 908
Skąd: Warszawa
Ostrzeżeń:
 4/3/6
Wysłany: 2006-12-20, 01:52   Nocne leśne przygody...

Dobry wieczór...
No dobra, sam wywołałem licho z lasu, więc nie wypada porzucać...
Był to rok, moi Kochani, dokładnie nie pomnę, ale bodaj 1999. We trójkę, czyli Borman, jego ówczesna Julka i ja, na poczatku czerwca zabłąkaliśmy się z jakiegoś powodu w Góry Świętokrzyskie. Zapadał mglisty i ciepły zmierzch, który zastał nas na podejściu pod Świętą Katarzynę. Gdy spojrzeliśmy w dół widzieliśmy zasnute oparami i mrugające światła ludzkich siedzib. Przed nami majaczyła mroczna i cicha sciana prastarego lasu. Sędziwa puszcza przypatrywała się nam w milczeniu licznymi oczyma wstrzymując oddech w oczekiwaniu na naszą decyzję. Tam na dole pełgały przyjazne swiatełka i zapewne wesoło podzwaniały stukajace o siebie kufle piwa w miłych i gościnnych knajpkach. Lecz nie tam wiodła nasza droga. Ugieliśmy się jednak pod niemą, surowa presją posępnego lasu i nie odważyliśmy się zapuścić tego wieczoru w jego tajemne czeluście. Nie zrejterowaliśmy też ze szczętem, wybierając na miejsce noclegu ogromną wiatę dostrzeżoną opodal. Wiata owa wyposażona była w okrągły stół, na wysokości metra okalający potężny słup zwieńczony stożkowatym dachem. Stół bez kłopotu pomieścił naszą trójkę rozlokowaną na masywnym blacie, a spadzisty dach dawał nam osłonę przed ewentualnym deszczem, na który zbierało się cały dzień. Ułożyliśmy się wygodnie w spiworach czując wilgotne i chłodne tchnienie lasu. Najbliższe drzewo dotykało gałeziami korony zadaszenia nad nami, a dalsze pnie zlewały się w gęstniejącym mroku jawiąc się jako nieprzenikniony, czarny, żywy mur. Taki klimat nastrajał do opowieści o duchch, zjawiskach nadprzyrodzonych, nie wyjaśnionych, zagadkowych i mrocznych. Po kilku takich historiach wszyscy zaczęliśmy się czuć lekko nieswojo, ale każde z nas nadrabiało miną, zgrywając twardziela przed pozostałymi. I w którymś momencie las za naszymi plecami nagle ożył eksplodując serią przeraźliwych dźwięków. Coś goniło, a coś innego uciekało. Tuż obok nas trwała w ciemnej gęstwinie zarzarta walka, którą widzieliśmy oczyma wyobraźni. Do naszych uszu docierał głośny łopot wielkich skrzydeł, żężenie, kwiki, charkot, i trzask łamanych gałęzi. Wszystko to nie trwało długo, lecz dla nas siedzących tam ztruchlałych, wystraszonych i zafascynowanych czas zdawał się płynąć znacznie wolniej. Leśny dramat skończył się równie nagle jak rozpoczął - na pojedynczym, chrapliwym, agonalnym wrzasku. Po dłuższym nasłuchiwaniu życzylismy sobie na wzajem dobrej nocy, tracąc ochote na dalsze niesamowite opowieści. Leżąc tyłem do znów cichego, tajemniczego i majastatycznego lasu i myśląc o jego mrocznych sekretach nie zmróżyłem oka do rana. Tak samo nie usnęła pozostała dwójka, jednak do tego przyznaliśmy się sobie na wzajem znacznie później.
Rankiem poszliśmy na miejsce nocnych wydzrzeń. Mimo uważnych poszukiwan nie natrafiliśmy na żadne ślady zdradzające uczestników starcia, czy ujawniające przebieg walki z przed kilku godzin...
Teraz to już na prawdę dobranoc.
Wujek Adam
_________________
Wiadomo, Sekcja Entomo...
 
     
Wychuchol 
Bagienny Potwór

Posty: 51
Wysłany: 2006-12-20, 12:51   

No co, normalna sprawa, po prostu ural porwał jakiegoś odyńca i pożarł w całości :lol: :green:
 
     
Jurek7 

Posty: 324
Wysłany: 2006-12-20, 16:39   

Z opisu, to byla tzw. huczka dzikow :D

...tzn. zaloty, ktore sa u dzikow czesto glosne i polaczone z gonitwami.

A propos, w archiwum ktoregos z blizniaczych forow Przyroda/Bocian powinny buyc namiary na kasete z glosami ssakow i plazow - straszliwe zezenia dzikow, pohukiwania lysek, skrzeczenia kun, wrzaski saren itp.
 
     
Logan 


Posty: 825
Skąd: Raba i Mogielica
Wysłany: 2006-12-20, 18:56   

Jurek7 napisał/a:
z glosami ssakow i plazow - straszliwe zezenia dzikow, pohukiwania lysek, skrzeczenia kun, wrzaski saren itp.


ja bym dodal jeszcze skrzypienie galezi, szelest lisci, halas zab i myszy w lesie, tupanie jeza itp. bo takie odglosy sa najczestszedla i dla niewprawionych w chodzeniu po nocnym lesie sa najbardziej stresogenne :razz: :wink:
_________________
Łukasz Kajtoch
PRZYRODA ZIEM WIELICKO-LIMANOWSKICH
 
 
     
Jurek7 

Posty: 324
Wysłany: 2006-12-20, 20:12   

Tak, w lesie w nocy podskakuje sie na kazdy ruch i szelest - nawet jesli wiesz, ze nic zlego tam nie ma. Ja sie troche przyzwyczailem, ale ciagle podskakuje...

Nawet golebie grzywacze potrafia napedzac strachu - jak zrywaja sie nad glowa z naglym furkotem. :D
 
     
Accipiter 
Dreptak bagienny


Posty: 2405
Skąd: Gierałcice(Opolskie)
Wysłany: 2006-12-20, 20:16   

Jurek7 napisał/a:
Tak, w lesie w nocy podskakuje sie na kazdy ruch i szelest - nawet jesli wiesz, ze nic zlego tam nie ma. Ja sie troche przyzwyczailem, ale ciagle podskakuje...


..w moim przypadku jest podobnie, tylko że ja mam trochę krótszy staż "szwędania" się po lesie i czasami nawet na najdrobniejszy szelest zatrzymuję się i przez chwilę nasłuchuję :)
Zdarzało się, że wieczorami napędzały mi stracha kosy, które buszowały wśród lisci.
_________________
Paweł Wójcik

* http://pawelwojcik-fotoprzyroda.flog.pl/
 
 
     
Lulek 


Posty: 560
Skąd: Działdowo
Wysłany: 2006-12-20, 20:40   

Jurek7 napisał/a:
Nawet golebie grzywacze potrafia napedzac strachu - jak zrywaja sie nad glowa z naglym furkotem. :D

Mnie nieraz zrywające się kuropatwy spod nóg nieźle wystraszały. :grin:
_________________
Działdowskie Koło TP Bocian
AVELELEK
 
 
     
Accipiter 
Dreptak bagienny


Posty: 2405
Skąd: Gierałcice(Opolskie)
Wysłany: 2006-12-20, 20:50   

W tym roku ( jakoś w lipcu) miałem niesamowitego stracha, a sprawcą tego wszystkiego był... jeż. Około 21.30 wracałem leśną drogą i nagle zobaczyłem jak coś niewielkiego drepcze sobie środkiem drogi. Widoczność była bardzo słaba, nawet przez lornetkę nie mogłem wyraźnie dostrzec cóż to za zwierz. Przez chwilę wydawało mi się, że to warchlak. Zdębiałem i zacząłem nerwowo się rozglądać czy w okilicy nie ma lochy. Ale, zdobyłem się w końcu na odwagę i ruszyłem w kierunku zwierzaka. Kiedy już zbliżyłem się na dogodną odległość to dostrzegłem, że zwykły choć sporych rozmiarów jeż tupta sobie dróżką :) . Mam nawet jego fotkę...
_________________
Paweł Wójcik

* http://pawelwojcik-fotoprzyroda.flog.pl/
 
 
     
Wujek Kryzys 
Dobry Wujek

Posty: 1437
Skąd: Tarchomin
Wysłany: 2006-12-20, 22:13   

Pewien znajomy parazytolog opowiadał jak to w Sierra Leone badali (wyprawa brytyjsko-polska) pasożyty miejscowej ludności. Znaczy się babrali się w materiale miekkim i ze względu na smród robili to za wioską w buszu. No i razu pewnego opowiadający to znajomy sam został na przerwę obiadową (ciekawe jaki inni mieli apetyt :???: ) w buszu z rękoma w kupie. Na ten moment właśnie jakies potwory zaczęły w krzakach hałasować i zbliżać się. Struchlały badacz zastanawiał się juz czy pożre go lew czy może lampart, gdy wyszła z zarośli... koza.
_________________
Wiadomo, Sekcja Entomo... I nie tylko
 
     
Jurek7 

Posty: 324
Wysłany: 2006-12-21, 00:35   

Ja mialem tak w Bialowiezy. Cos wielkiego zaczelo szelescic i przeszlo przez droge. Po obejrzeniu sladow w latarce okazalo sie byc... koniem.

Do dzis zaluje, ze nie mialem latarki pewnego wieczoru w Kampinosie. Przez droge przeszlo mi cos - za duze na psa, za male na sarne. Latarki nie mialem i sladow nie dalo sie obejrzec - a mogl byc to rys... :???:
 
     
Logan 


Posty: 825
Skąd: Raba i Mogielica
Wysłany: 2006-12-21, 17:00   

na nocne wypady do lasu najlepiej przyczepic sie do konca psiej smyczy - nie ma strachu bo pies wczesniej wszystko wyczuje i dac znac a i wiecej mozna zobaczyc jezeli gdzies za czyms pojdzie i pociagnie :green: tak zaliczylem rysia w zeszlym roku (i raz wlazlem w grupe dzikow :roll: ktore na szczescie wolaly sie oddalic)
_________________
Łukasz Kajtoch
PRZYRODA ZIEM WIELICKO-LIMANOWSKICH
 
 
     
Wujek Adam
SE-TP"B"


Posty: 908
Skąd: Warszawa
Ostrzeżeń:
 4/3/6
Wysłany: 2006-12-22, 21:52   NOC...

Dobra, w takim razie co powieccie na to?:
Jest bieszczadzki lipiec w końcu lat 80-tych wieku ubiegłego. Zapadł zmierzch. Wraz z Jagodovym (zwanym także Chemikiem) przedzieramy się po stoku nad Ustrzykami Górnymi w kierunku miasteczka. W pewnym momencie wychodzimy z gęstwiny na sporą polankę zalaną światłem księżyca. Jest pełnia i krajobraz tonie w zimnej, niebieskawej poświacie. Na wprost przed nami w trawie leży... no właśnie - CO? Podchodzimy bliżej, niepewnie zerkając na siebie i na TO. Przyglądamy się gładkiemu, białawemu, lekko opalizującemu w księżycowym swietle sześcianowi. Bryła metrowej wysokości jest twarda i ciężka, daje się jednak przeturlać. Z każdej strony jest taka sama, gładka, jakby lśniąca , wypolerowana i lekko wilgotna. Siadamy na trawie drapiąć się po zarośniętych gębach, na których teraz zapewne widać nasze zdumienie i wywołany nim wysiłek umysłowy. CO TO DO CHOLERY JEST??? Skąd tu się wzięło i po co? Nocne niebo milczy nad nami, a my wpatrujemy się w nie czekając na... znak? odpowiedź? zesłanie stamtą kolejnej tajemniczej bryły? Siedzielibyśmy tam tak zapewne do obecnej chwili głowiąc się nad zagadką i wymyślając najróżniejsze, co raz bardziej absurdalne jej wyjaśnienia, gdyby nie analityczno - badawcze inklinacje Jagodovego wyniesione jeszcze z technikum chemicznego. Koleś wstał, pogładził przedmiot, opukał go, kopnął, a na koniec polizał. A potem zaczął się śmiać. W jego oczach zapaliły się przebłyski zrozumienia. Też chciałem zrozumieć, więc powtórzyłem czynności przez niego wykonane.
Dlaczego to takie słone jest? Bo to... sól! No tak, to po prostu bryła soli, zostawiona przez bacę na hali do lizania przez owce... Ale nocą, na śródleśnej polanie próbowała nas zmylić udając pozaziemski i ponadnaturalny artefakt o niewiadomym przeznaczeniu...
Wesołych świąt!
Wujek Adam
_________________
Wiadomo, Sekcja Entomo...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

phpBB by przemo