Forum Przyrodnicze "BOCIAN"
Wszystko związane z przyrodą

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Gatunki inwazyjne na Nizinie Południowopodlaskiej
Autor Wiadomość
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-04, 15:53   Gatunki inwazyjne na Nizinie Południowopodlaskiej

GATUNKI OBCEGO POCHODZENIA WE FLORZE NIZINY POŁUDNIOWOPODLASKIEJ
(ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM GATUNKÓW INWAZYJNYCH)


Witam Forumowiczów :-)

Obok tematów poświęconych florze i faunie Ziemi Łukowskiej, chciałbym zaproponować wszystkim miłośnikom przyrody kolejną (szerszą regionalnie) płaszczyznę współpracy - tym razem dotyczącą gatunków obcych występujących na Nizinie Południowopodlaskiej - zwłaszcza gatunków o charakterze inwazyjnym. O ile wymienione wcześniej tematy dotyczą raczej flory i fauny rodzimej, ten, ma być w założeniu poświęcony obcym elementom we florze regionu.
Zapewne wszyscy, podczas swoich wypraw przyrodniczych, spotkaliśmy się z gatunkami zawleczonymi na stanowiska naturalne, nie wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, jak wielkie zagrożenia wiążą się z faktem ich występowania - nie zawsze bowiem należy się cieszyć z obecności "nowych" gatunków w rodzimej florze (i faunie) ...
W ostatnim czasie wielu z nas analizuje zapewne różnego typu publikacje obrazujące skalę zjawiska wymierania roślin i zwierząt, będącego efektem zanikania i przekształcania naturalnych siedlisk w wyniku działalności człowieka oraz zmian klimatycznych. Oczywiście człowiek od zawsze przekształcał środowisko naturalne dostosowując je do własnych potrzeb i eksploatując zasoby naturalne, powodując tym samym zmiany w składzie miejscowej fauny i flory - jednak zjawisko to nigdy nie miało tak masowego charakteru, jak obecnie. Powszechna globalizacja i rozwój transportu, w połączeniu ze zmianami klimatycznymi sprawiły, że migracje gatunków przybrały charakter międzykontynentalny - globalny! Dotychczas człowiek, w czasie swoich wędrówek, przenosił (w sposób zamierzony, bądź niezamierzony) niektóre gatunki roślin i zwierząt na stosunkowo niewielkich dystansach - przykładem są rośliny użytkowe i towarzyszące im chwasty spotykane na polach uprawnych - wiele z nich, to potomkowie roślin, których nasiona niegdyś zostały zawleczone m.in. z okolic basenu Morza Śródziemnego. Wraz z rozwojem cywilizacji i wymianą handlową zmieniała się też skala tego procesu - obecnie rozprzestrzenianie się gatunków przybrało charakter masowy i niekontrolowany! Nim zdaliśmy sobie z tego sprawę (i zagrożeń z tego wynikających), wiele gatunków pochodzących z Ameryki Północnej, Azji i Afryki opanowało kontynent Europejski - i na odwrót! Powoduje to cały szereg problemów i komplikacji!
Podstawowa droga przenoszenia diaspor roślinnych (nasion, zarodników, owoców, rozmnóżek) wiąże się z wymianą najróżniejszych towarów - stąd przyczółkami obcych gatunków są miejsca wymiany i transportu towarów: porty, lotniska, infrastruktura kolejowa i drogowa - i w tych miejscach notowane są zwykle ich pierwsze stanowiska.
W nowych warunkach siedliskowych największą barierę dla takich gatunków stanowi klimat - zwykle większość takich roślin ginie, nie mogąc przetrwać okresów suszy, czy ostrych zim. Jednakże gatunki pochodzące z obszarów o zbliżonych warunkach klimatycznych lub obszarów o dużych wahaniach warunków klimatycznych (np. pustynie, góry) mogą zaadaptować się do nowych warunków i po pewnym czasie zaczynają coraz lepiej egzystować, a nawet zdobywać nowe terytoria. Przyczółkami zdobywanymi w pierwszych etapach są zazwyczaj siedliska ruderalne (wspomniane już tereny portowe, dworce kolejowe, pobocza dróg, miejsca przeładunku towarów). Gatunki, które zdołały się zaaklimatyzować (jeśli tylko ich nasiona lub części wegetatywne zostaną przeniesione na odpowiednie podłoże) rozpoczynają dalszy etap podboju nowego obszaru - wkraczając na siedliska naturalne i wchodząc w skład zbiorowisk rodzimej flory - i tu zaczyna się problem ...
Część gatunków obcych wykazuje stosunkowo niewielką ekspansywność i występuje na ograniczonym obszarze cechującym się specyficznymi warunkami siedliskowymi (odpowiadającymi zwykle warunkom panującym w ich pierwotnym miejscu występowania). Jest jednak pośród obcych przybyszów duża grupa gatunków, która wytwarza bardzo żywotne potomstwo (zwykle w dużej ilości) rozprzestrzeniające się na duże odległości od roślin macierzystych i w krótkim czasie kolonizujące duże obszary - gatunki takie nazywa się gatunkami inwazyjnymi. Większość z nich stanowi bezpośrednie zagrożenie dla miejscowych, rodzimych gatunków roślin (konkurencja), zmienia charakter siedlisk, przyczynia się do wymiernych strat gospodarczych, a czasem zagraża nawet zdrowiu ludzi i zwierząt. Gatunki inwazyjne eliminują bowiem rodzime gatunki ze środowiska - często tworząc zwarte, jednogatunkowe łany uniemożliwiające rozwój jakichkolwiek innych roślin. Powoduje to drastyczne zubożenie flory danego terenu, co ma również wpływ na pozostałe grupy organizmów. W naturalnych lasach liściastych Europy, na 250 m2, występuje od kilkudziesięciu do ponad 100 gatunków roślin. W lasach opanowanych przez gatunki inwazyjne liczba ta spada o ponad połowę, a w skrajnych przypadkach, spada czasem do zaledwie kilku (5-6)!!! Podobnie dzieje się w zbiorowiskach łąkowych, gdzie zamiast kilkudziesięciu gatunków, pozostaje tylko jednogatunkowy łan rośliny inwazyjnej. Tak drastyczne ograniczenie bioróżnorodności ma wpływ nie tylko na samą przyrodę, lecz w przyszłości może stanowić zagrożenie także dla egzystencji człowieka. Część gatunków inwazyjnych także w sposób bezpośredni powoduje straty w gospodarce człowieka lub stanowi realne zagrożenie dla jego zdrowia - za przykład mogą posłużyć tu barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnovskyi) i barszcz kaukaski (Heracleum mantegazzianum) (łączone często w jeden kompleks tzw. barszczu olbrzymiego), które mogą powodować groźne dla zdrowia oparzenia i zatrucia. Innym przykładem jest rdestowiec ostrokończysty (Reynourtia japonica), który opanowując zbiorowiska leśne, eliminuje zupełnie wszystkie gatunki runa i podszytu. Ponadto, zdolny jest także do rozsadzania i niszczenia betonowych konstrukcji, powodując straty gospodarcze i stwarzając zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi - niszcząc np. budowle hydrotechniczne!
Dlatego rozprzestrzenianie się inwazyjnych gatunków obcych uznaje się, obok bezpośredniej utraty siedlisk, za jedną z najpoważniejszych przyczyn zmniejszania się bioróżnorodności w skali lokalnej i globalnej. Jest to również zagrożenie dla gospodarki. W związku z tym, w ostatnich latach, coraz częściej podejmuje się działania zmierzające do ograniczenia rozprzestrzeniania się takich gatunków i bezpośredniej eliminacji tych gatunków, które stanowią najpoważniejsze zagrożenie.

Jaka jest rola przyrodników (czyli nas wszystkich ;-) ) w tym przedsięwzięciu? Niebagatelna - jeśli nie podstawowa! Otóż, aby podjąć jakiekolwiek środki zaradcze, potrzeba wiedzy: jakie gatunki wkraczają na nasz teren, gdzie są ich "ogniska rozprzestrzeniania" i jak silna jest to ekspansja! Dlatego zwracam się do wszystkich z prośbą o zamieszczanie informacji o wszelkich zaobserwowanych przypadkach występowania gatunków obcych (zwłaszcza inwazyjnych) na terenie Niziny Południowopodlaskiej.
Wątek jest pomyślany jako swego rodzaju poradnik oraz miejsce wymiany informacji i doświadczeń - zatem proszę nie obawiać się zamieszczania swoich uwag - wspólnie będziemy analizować problem ;-) Nie jest tu zatem wymagana znajomość obserwowanego gatunku (liczba gatunków obcych i kultywarów występujących w środowisku jest tak duża, że nawet doświadczeni botanicy mają z tym czasem problem)! Cenna dla nas jest każda informacja o gatunkach obcych występujących zwłaszcza w siedliskach naturalnych! Mile widziana jest dokumentacja fotograficzna obrazująca skalę zjawiska i ewentualnie pozwalająca ocenić z czym mamy do czynienia.
Sukcesywnie będę starał się przybliżyć wszystkim zainteresowanym "bohaterów" naszego wątku - tych, którzy już teraz chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat zapraszam na początek tu: http://www.iop.krakow.pl/ias

Pozdrawiam i zachęcam do wspólnego redagowania tematu
- niccolai
_________________
DM
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-04, 16:51   

Kolczurka klapowana (Echinocystis lobata)

W nawiązaniu do informacji z postu wprowadzającego chciałbym zaprezentować szanownym forumowiczom jeden z gatunków inwazyjnych, który budzi ostatnio moją szczególną obawę - jest to Kolczurka klapowana (Echinocystis lobata). Roślina ta pochodzi z Ameryki Północnej. Do Europy została sprowadzona pod koniec XIX wieku jako roślina ozdobna. W Polsce pojawiła się na początku XX w i do dziś jest chętnie uprawiana (mimo ograniczeń prawnych!). Kolczurka, nazywana potocznie "dzikim ogórkiem", jest rośliną roczną, szybko rosnącą i łatwo rozmnażająca się poprzez wysiew nasion. Podobnie jak u innych przedstawicieli rodziny dyniowatych (Cucurbitaceae), również pędy tego gatunku mają charakter wijącego się pnącza zaopatrzonego w liczne pędy czepne ułatwiające przytwierdzanie się do podpory. Ich długość może dochodzić nawet do 8 metrów! Gatunek ten można łatwo rozpoznać w terenie ze względu na charakterystyczny, wijący się pęd, zaopatrzony w wąsy czepne, a także pięcioklapowe liście oraz liczne białe kwiaty, zebrane we wzniesione groniaste kwiatostany. Jednak najbardziej charakterystycznym elementem tej rośliny jest owoc - mięsista, kolczasto najeżona, kilkucentymetrowej długości torebka przypominająca miniaturową kolczugę - stąd nazwa.

Fot. 1 i 2) Kolczurka klapowana (Echinocystis lobata) - cechy morfologiczne rośliny.

Kolczurka klapowana to jeden z najdynamiczniej rozprzestrzeniających się gatunków obcych - spotyka się go w całym kraju - najrzadziej w Polsce północno-wschodniej. Roślina ta opanowuje głównie okrajki i doliny rzeczne, gdzie wykorzystuje inne rośliny jako podpory podczas wzrostu. Tam też najszybciej zajmuje nowe obszary pokrywając zwartym kobiercem wszystko co znajdzie się w zasięgu jej pędów. Kolczurka jest w dalszym ciągu chętnie uprawiana - najczęściej wysiewa się ją wzdłuż siatek ogrodzeniowych, jako roślinę osłonową i ozdobną - stąd jej populacja w siedliskach naturalnych jest stale zasilana "świeżą krwią" w postaci kolejnych uciekinierów z hodowli. Kolczurka klapowana wnika do naturalnych zbiorowisk nadrzecznych, zwłaszcza ziołorośli i zarośli wierzbowych, gdzie oplata inne rośliny, powodując ich deformację i zamieranie - nie oprą sie jej nawet krzewy i niskie drzewa. Zwarte kobierce tworzone przez jej splecione pędy, powodują zacienienie podłoża, utrudniające rozwój innych gatunków.


Fot. 3 i 4) Efekt opanowania przez kolczurkę klapowaną (Echinocystis lobata) cieku wodnego - faza początkowa(3) i końcowa(4)

Lasy i zarośla łęgowe stanowią jedne z najcenniejszych zbiorowisk roślinnych - chronionych w ramach programu Natura 2000. Są to siedliska o znaczeniu priorytetowym wymienione w załączniku I "Dyrektywy Siedliskowej" (łęgi topolowe, wierzbowe i olszowo-jesionowe (91E0) ) stąd ich utrata jest wyjątkowo dotkliwa! Niestety są one coraz bardziej zagrożone właśnie przez ten gatunek inwazyjny.

Fot. 5) Efekt opanowania cieku wodnego przez kolczurkę - łany tej inwazyjnej rośliny mogą się ciągnąć na długości setek metrów, a nawet kilku kilometrów!

Środki zaradcze: Polegają na usuwaniu pędów kolczurki przed okresem dojrzewania i wysiewania nasion (maj-czerwiec). Biorąc jednak pod uwagę popularność tej rośliny w uprawach ogrodowych, należałoby przede wszystkim podjąć działania o charakterze kampanii edukacyjno-informacyjnej, uświadamiającej miłośnikom tego gatunku zagrożenie wynikające z jego uprawy i zmierzające do jej zaprzestania (podobnie zresztą jak i innych uprawianych gatunków inwazyjnych - np. niecierpka himalajskiego). Ewentualne próby jej fizycznego zwalczania należałoby podjąć przede wszystkim na obszarach cennych przyrodniczo.
Uwaga!
Kolczurka klapowana uznana została za gatunek inwazyjny groźny dla rodzimej przyrody i ujęta w wykazie gatunków inwazyjnych Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 9 września 2011 r. w sprawie listy roślin i zwierząt gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą zagrozić gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym (Dz. U. z 2011 r. Nr 210, poz. 1260). Jego wprowadzanie do środowiska lub przemieszczanie w środowisku przyrodniczym jest zabronione przez Ustawę z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody (Dz. U. z 2009 r. Nr 151, poz. 1220).
Od 2012 roku także jej import, posiadanie, prowadzenie hodowli, rozmnażanie i sprzedaż wymagają specjalnego pozwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (podobnie jak pozostałych gatunków wymienionych w rozporządzeniu). Nieprzestrzeganie wymienionych ograniczeń jest wykroczeniem podlegającym karze aresztu lub grzywny pieniężnej!

Stanowiska kolczurki:

1) gm. wola Mysłowska
- okolice stawów rybnych "Mysłów" (bardzo liczna - miejscami dominująca)
- dopływy rzeki Wilgi na odcinku Kamień-Wilczyska (od pojedynczych roślin po niewielkie zgrupowania)
2) gm. Stoczek Łukowski
- okolice zalewu "Izydory" i dolina rzeki Świder na odcinku "miejskim" (pojedyncze rośliny)
_________________
DM
 
     
heninsyn 

Posty: 277
Skąd: biezprizornyj
Wysłany: 2014-01-05, 14:15   

... jak zwykle arcyciekawy wątek @niccolai.
Wprawdzie nie dotyczy bezpośrednio moich regionów, acz post o kolczurce oświecający ( z barszczem s. walczę od dawna ).

Pozdrawiam i czekam na kolejne.
 
     
titina 

Posty: 344
Skąd: Dolina Wisły
Wysłany: 2014-01-05, 17:51   

Kolczurki pełno nad Wisłą, tak samo jak i derenia białego
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-07, 11:09   

heninsyn napisał/a:
... jak zwykle arcyciekawy wątek @niccolai.
[...]
Pozdrawiam i czekam na kolejne.
Cieszę się, że temat przypadł do gustu.
Na pewno będzie kontynuacja - postaram się wziąć na tapetę właśnie barszcze ;-)
Tymczasem zapraszam do dyskusji - mimo, że wątek dotyczy Niziny Południowopodlaskiej, to problem jest ogólnokrajowy i każdy głos jest ważny! Bardzo mnie interesuje, jak wygląda to w innych rejonach Polski, a zwłaszcza ciekawi jesteśmy doświadczeń na polu walki z gatunkami inwazyjnymi! :-)
_________________
DM
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-07, 11:13   

titina napisał/a:
Kolczurki pełno nad Wisłą, tak samo jak i derenia białego
Wobec tego zapraszam do podzielenia się tą informacją z innymi miłośnikami ojczystej przyrody - bardzo wskazane byłoby zgłoszenie największych stanowisk tych roślin tutaj: Polska Kartoteka Przyrodnicza
_________________
DM
 
     
titina 

Posty: 344
Skąd: Dolina Wisły
Wysłany: 2014-01-07, 13:05   

Dobrze, obecnie jestem chora, ale jak tylko będę mogła ruszyć w teren na własnych nogach nie tylko za czterema kółkami ,to wstawię dokumentację łącznie ze zdjęciami .
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-26, 11:32   

"Barszcze olbrzymie":
barszcz Mantegazziego (Heracleum manteggazianum) i barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnovskyi).


Spośród niemal 940 gatunków obcego pochodzenia występujących we florze Polski, w tym 35 gatunków inwazyjnych w skali kraju, do najbardziej "medialnych", goszczących corocznie na łamach gazet i w mediach elektronicznych, należą niewątpliwie inwazyjne gatunki barszczu (Heracleum sp.). Zawdzięczają to głównie swoim toksycznym właściwościom, stwarzającym realne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi i zwierząt. Temat barszczu Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi) powraca każdego roku przy okazji nieprzyjemnych doświadczeń wynikających z kontaktu z tą rośliną - dlatego też nie ma zapewne osoby, która nie słyszałaby o tym groźnym gatunku. Nie mniej groźny jest także drugi gatunek barszczu, o którym słyszało zapewne znacznie mniej osób - barszcz Mantegazziego/kaukaski/olbrzymi (Heracleum manteggazianum). Oba gatunki są ze sobą blisko spokrewnione - na tyle blisko - że istnieje poważny problem z ich odróżnianiem. Barszcz Sosnowskiego należy do gatunków krytycznych o słabo wykształconych cechach diagnostycznych - zatem cechy morfologiczne, podawane w literaturze jako różnicujące oba gatunki, nie pozwalają w praktyce na ich pewnie odróżnienie. Podział blaszki liściowej i jej kształt (podawane jako jedna z podstawowych cech identyfikacyjnych) jest bardzo zmienny w obrębie poszczególnych populacji (a nawet pomiędzy osobnikami tej samej populacji) i zależy od wielu czynników: m.in. od wieku roślin, warunków glebowych i warunków świetlnych. Inne cechy różnicujące, dotyczące np. owłosienia szypuł w baldachu, kształtu owoców i smug wydzielniczych, są podawane w różnych publikacjach w sposób niekonsekwentny lub niejasny. W związku z tym, jak również z uwagi na fakt, iż w praktyce nie zachodzi zwykle potrzeba precyzyjnego rozróżniania obu gatunków (oba powinny być zwalczane z jednakową konsekwencją), coraz częściej łączy się je we wspólny kompleks tzw. barszczu olbrzymiego Heracleum mantegazzianum/sosnowskyi. Do kompleksu tego włącza się także, traktowany dotychczas jako odrębny gatunek, barszcz kosmaty (Heracleum pubescens). Przeprowadzone ostatnio badania rewizyjne w jego locus typicus (miejsce pochodzenia gatunku, z którego został on opisany) sprawiły, że gatunek ten uznano jedynie za podgatunek barszczu Mantegazziego [Naumov S., Yena A.V., Kraynyuk E.S. 2009 Giant hogweeds in the Crimea: Heracleum mantegazzianum insted H. pubescens in The scientific herald of Lugansk NAU. Biological sciences, Lugansk 2009]. Podobne postulaty wysuwane są coraz częsciej także w stosunku do barszczu Sosnowskiego. Póki co, we florze krajowej, mamy oficjalnie 2 gatunki barszczy inwazyjnych: barszcz Mantegazziego/b. kaukaski (Heracleum mantegazzianum) i barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnovskyi). [Zbigniew Mirek et al. "Flowering plants and pteridophytes of Poland. A checklist. Krytyczna lista roślin naczyniowych Polski". Biodiversity of Poland. Vol. 1. Kraków 2002].
Jak już wspomniałem wcześniej, bliskie pokrewieństwo obu gatunków oraz wynikające z tego trudności z ich rozróżnianiem sprawiły, że dla celów praktycznych łączy się je, wraz z ich podgatunkami i formami, we wspólny kompleks "barszczu olbrzymiego" - i w takim znaczeniu będę się posługiwał tym określeniem w dalszej części mojego wpisu.

CHARAKTERYSTYKA GATUNKU

Zarówno Barszcz Mantegazziego (Heracleum manteggazianum), jak i barszcz Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi), pochodzą z rejonu Kaukazu i obydwa, choć w różnych celach, zaczęły być masowo sprowadzane do Europy w drugiej połowie XX wieku. Barszcz Mantegazziego sprowadzono do Europy jako roślinę ozdobną z uwagi na jego efektowny wygląd: gatunek ten, osiągając nawet 4 m wysokości, należy do jednych z najokazalszych roślin zielnych, posiada bardzo efektowne kwiatostany osiągające średnicę do 50 cm oraz potężne, bardzo dekoracyjne, głęboko wcinane liście. Barszcz Sosnowskiego natomiast, został sprowadzony do Europy jako roślina użytkowa, mająca umożliwić intensyfikację produkcji pasz dla bydła. Propaganda PRL-u lansowała go jako wydajną roślinę do produkcji paszy poprawiającej rzekomo mleczność krów - rzeczywistość szybko zweryfikowała jednak propagandowe mity - okazało się, że zwierzęta nie chciały spożywać ani sporządzonej z barszczu kiszonki, ani świeżych roślin. Co więcej, okazało się, że rośliny posiadają groźne dla zdrowia ludzi właściwości. Dlatego szybko zaczęto wycofywać się z jego uprawy. Było już jednak za późno. O ile z trudem udało się zlikwidować plantacje barszczu na polach, o tyle zdziczałych osobników nie udało się już wyeliminować. To one, dzięki bardzo wysokiej produkcji nasion sprawiły, że barszcz Sosnowskiego przetrwał i znacząco zwiększył areał swojego występowania. Wciąż pojawiają się nowe stanowiska, a inwazyjnych charakter, z roku na rok przybiera na sile. Podobna sytuacja ma się z barszczem Mantegazziego. Gatunek ten wydostał się z hodowli w ogrodach botanicznych, parkach miejskich i prywatnych kolekcji i szybko rozprzestrzenia się na nowe tereny.


Fot. 1-2) Barszcz olbrzymi - pokrój ogólny (foto Hanna Żelichowska)

Zdziczałe barszcze olbrzymie zasiedlają bardzo różne formy użytkowania gruntu. Najczęściej można je spotkać przy drogach, wzdłuż rzek i rowów melioracyjnych, na łąkach i obrzeżach lasów. Dzięki lotnym i łatwo pływającym nasionom barszcze ze sporą prędkością wędrują wzdłuż dróg i cieków wodnych opanowując coraz to nowe tereny.



Fot. 3-4) Barszcze olbrzymie wzdłuż cieku wodnego stanowiącego korytarz migracyjny (foto Hanna Żelichowska)

Postępująca ekspansja oraz brak lub niezborność podejmowanych działań przeciwdziałających rozprzestrzenianiu się barszczy olbrzymich sprawiają, że rośliny w naturalny sposób wkraczają na tereny zurbanizowane. Coraz częstsze występowanie tych roślin na terenach zamieszkałych przez ludzi powoduje, że coraz częściej dochodzi do kontaktów z nimi nieświadomych zagrożenia mieszkańców. Skutkuje to oczywiście groźnymi dla zdrowia i życia poparzeniami, o których niemal co roku informują media. Bezpośredni kontakt z rośliną może bowiem powodować poważne poparzenia skóry (tzw. dermatozy). Dzieje się tak za sprawą związków zawartych w jej soku o nazwie furokumaryny. Są to substancje fotoaktywne, co oznacza, że ich toksyczne własciwości ujawniają się dopiero pod wpływem promieniowania słonecznego (UV).
W wyniku kontaktu skóry z olejkami eterycznymi zawierającymi furokumaryny zachodzi efekt fotodynamiczny powodujący wzrost wrażliwości skóry na promieniowanie słoneczne (tzw. efekt fotouczulający) objawiający się fototoksycznymi i fotoalergicznymi zapaleniami skóry. Przyjmują one początkowo formę zaczerwienienia skóry, któremu towarzyszy silne swędzenie. Następnie dochodzi do wystąpienia pęcherzy, a w szczególnie ostrych stanach, nawet do martwicy skóry. Są to objawy podobne do oparzeń powstałych po zbyt intensywnym opalaniu nieprzyzwyczajonej do słońca skóry. Te szkodliwe właściwości furokumaryn nasilają się w wysokich temperaturach i przy dużej wilgotności powietrza. W takich warunkach, toksyczny efekt kontaktu z furokumarynami, nie wymaga bezpośredniego kontaktu z rośliną! Podczas upalnych letnich dni (zwłaszcza w trakcie kwitnienia i owocowania roślin) związki chemiczne o właściwościach fotoaktywnych uwalniane są wraz z olejkami eterycznymi do powietrza. Olejki te, w wyniku inhalacji, mogą wywoływać groźne dla zdrowia i życia poparzenia dróg oddechowych lub wywoływać ostre reakcje alergiczne. Dlatego już samo długotrwałe przebywanie w pobliżu roślin może byc groźne dla zdrowia! Równie negatywne działanie tej rośliny obserwujemy także w stosunku do zwierząt. Może ona powodować u nich podrażnienie przewodu pokarmowego, biegunkę, nudności, a nawet krwotoki wewnętrzne. Mimo szerokiej akcji informacyjnej, na temat zagrożenia związanego z barszczem, nadal dochodzi do wielu poparzeń. Ulegają im najczęściej dzieci, które nieświadome zagrożenia, bawią się wśród potężnych roślin lub wykorzystują do zabawy ich fragmenty. Jednak i dorośli, zafascynowani rozmiarami i estetycznymi walorami kwitnącego barszczu lub próbujący go eliminować bez odpowiedniego zabezpieczenia, często przekonują się o jego groźnych właściwościach. Ponieważ objawy poparzeń występują zwykle po kilku godzinach, a nawet dobach, od kontaktu z rośliną, służby medyczne często nie są w stanie właściwie zdiagnozować ich przyczyny i podjąć właściwego leczenia. A nawet podjęte leczenie sprowadza się już wówczas jedynie do leczenia skutków takiego kontaktu. A skutkiem są trudno gojące się rany, długotrwale utrzymujące się pęcherze wypełnione płynem surowiczym, krwawiące owrzodzenia, podrażnienie spojówek, a w skrajnych przypadkach, poparzenie dróg oddechowych z towarzyszącą temu niewydolnością oddechową oraz reakcje alergiczne. W każdym przypadku jest to także wielomiesięczne leczenie i długotrwałe blizny.
Jeśli już z jakiegoś powodu mieliśmy kontakt z tą niebezpieczną rośliną, to musimy podjąć natychmiastowe środki zaradcze, celem uniknięcia dotkliwych poparzeń, a mianowicie:
- miejsce kontaktu z rośliną lub jej sokiem szybko opłukać chłodną! wodą z dodatkiem detergentu
- nałożyć na skórę preparat zawierający panthenol (działa przeciwzapalne, przyspiesza proces regeneracji naskórka) i chronić skórę przed słońcem przez min. 48 h.
- jeśli wystąpiły objawy alergiczne (wysypka, podrażnienie skóry), bądź wystąpiło podrażnienie spojówek, albo wdychaliśmy olejki eteryczne i doszło do podrażnienia błon śluzowych gardła lub nosa, można zażyć leki przeciwhistaminowe (przeciwzapalne)
-każdy przypadek kontaktu z rośliną warto skonsultować z lekarzem, a obligatoryjnie i niezwłocznie należy to uczynić w przypadku wystąpienia nawet nieznacznych objawów duszności lub dermatozy (poparzenia).

Barszcze olbrzymie stanowią istotne zagrożenie dla zdrowia człowieka, stąd medialny szum wokół tych gatunków. Generują one jednak także inne problemy, o których media milczą, a które są nie mniej istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa ekologicznego. Jak wszystkie gatunki inwazyjne, również barszcze, powodują rozchwianie równowagi w biocenozach poprzez znaczne zubożenie ich składu gatunkowego. Zbiorowiska roślinne opanowane przez barszcze olbrzymie cechują się trwałą tendencją do zmniejszania swojego składu gatunkowego. Jest to szczególnie istotny problem w przypadku zbiorowisk przyrodniczo cennych. Barszcze olbrzymie na terenie Niziny Południowopodlaskiej są jeszcze stosunkowo rzadkie, ale w siedliskach gdzie się pojawiły, obserwuje się znaczący spadek liczby gatunków. Średnia liczba gatunków na powierzchniach badawczych zlokalizowanych na terenie Niziny Południowopodlaskiej, cechujących się niewielkim udziałem barszczu, wynosiła 36. Natomiast na powierzchniach z barszczem jako dominantem, już tylko 23! [CIOSEK et al. "Wpływ barszczu Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi manden.) na strukturę i skład florystyczny fitocenoz". Fragm. Agron. 27(2) 2010]. Barszcze olbrzymie powodują nie tylko zubożenie fitocenoz, ale także zmianę ich struktury przestrzennej. Przy zwartym występowaniu barszczy niemal całkowitemu zanikowi ulega warstwa najniższa, następnie buduje się zwarta warstwa zdominowana przez barszcze, przez którą przebijają nieliczne krzewy i drzewa. Ten edifikacyjny charakter barszczy olbrzymich w stosunku do zbiorowisk roślinnych powoduje, iż coraz częściej postuluje się wyróżnienie nowego zespołu roślinnego - z barszczem olbrzymim jako gatunkiem charakterystycznym [CIOSEK et al. "Wpływ barszczu Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi manden.) na strukturę i skład florystyczny fitocenoz". Fragm. Agron. 27(2) 2010].


Fot. 5) Barszcz olbrzymi wkraczający w zbiorowiska naturalne i półnaturalne powoduje ich przekształcenie i zubożenie. (foto Hanna Żelichowska)

STANOWISKA BARSZCZU OLBRZYMIEGO NA TERENIE NIZINY POŁUDNIOWOPODLASKIEJ

Z badań Fundacji "Palący Problem - HERACLEUM" wynika, że barszcze olbrzymie najliczniej występują w Polsce południowej i północnej, rzadsze są natomiast w Polsce środkowej: http://palacyproblem.pl/i...czu-olbrzymiego .
Badania prowadzone wspólnie przez Pracownię Stosowanej Ekologii Roślin WSEiZ i Fundację "Palący Problem - HERACLEUM": http://www.barszcz.edu.pl/ dobitnie pokazują,że ekspansja barszczu olbrzymiego w Polsce wciąż postępuje. Badania na terenie Polski północno-wschodniej potwierdziły występowanie barszczu w ponad 90% miejsc, z których pochodziły doniesienia z literatury, gazet i serwisów internetowych. Zebrane informacje o nowych stanowiskach wskazują, że roślina dosyć szybko się rozprzestrzenia i zasiedla nowe tereny: w roku 2003 r. (na terenie badanych 5 województw) barszcz występował na terenie 20 gmin, ale już w 2007 r. w ponad 70! Niestety wiele gmin, w których barszcz nie jest liczny lub na razie nie występuje, bagatelizuje problem. Te, w których roślina zadomowiła się na dobre, są już bezradne i twierdzą, że mimo prowadzonych przez siebie działań, nie są w stanie samodzielnie poradzić sobie z niebezpieczeństwem...
Na terenie Niziny Południowopodlaskiej barszcz olbrzymi wydaje się być jeszcze stosunkowo rzadki, więc mamy jeszcze czas na przydotowanie się do odparcia tej groźnej inwazji. Aktualnie barszcz olbrzymi stwierdzono na 9 stanowiskach w następujących miejscowościach: Siedlce, Bojmie, Mienia - las koło rezerwatu Jedlina, Mienia - na polach dawnego PGR oraz obok torów kolejowych relacji Siedlce-Warszawa, Gnojno, Brok, Jagodnia, Mińsk Mazowiecki, Mariampol [za: CIOSEK et al. "Wpływ barszczu Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi manden.) na strukturę i skład florystyczny fitocenoz". Fragm. Agron. 27(2) 2010]. Barszcz ten jest także odnotowany na stanowisku koło miejscowości Dereczanka gm. Zalesie [Rzępała M., Polska Kartoteka Przyrodnicza: http://kartoteka-przyrodn...ervations/37702 ].



Fot. 6-7) Barszcz olbrzymi na stanowisku Dereczanka gm. Zalesie (foto Mirosław Rzępała)

W świetle tych danych niezbędne jest więc profesjonalne zarządzanie działaniami zmierzającymi do likwidacji negatywnych skutków pojawienia się barszczu olbrzymiego na danym terenie, przeciwdziałania jego dalszej ekspansji oraz przewidywania i zapobiegania wszelkim potencjalnym konsekwencjom związanym z pojawieniem się tej niebezpiecznej rośliny. Podstawowym narzędziem do prowadzenia takich działań jest stały i precyzyjny monitoring gatunku. Znakomitym narzędziem do tego może być Polska Kartoteka Przyrodnicza, gromadząca dane przyrodnicze także o gatunkach inwazyjnych! Dlatego gorąco zachęcam, w imieniu swoim oraz Administratorów PKP, do wpisywania wszelkich informacji o występowaniu tego oraz innych gatunków inwazyjnych na terenie naszego kraju. Pozwoli to zebrać informacje na temat drogi, kierunku i intensywności rozprzestrzeniania się gatunków zagrażających ojczystej przyrodzie oraz podejmować działania przeciwdziałające ich nadmiernemu rozprzestrzenianiu się.

ZWALCZANIE
Barszcz olbrzymi to bardzo plenna i żywotna roślina, co sprawia, że jej zwalczanie jest trudne i czasochłonne. Dodatkowo, z uwagi na zagrożenie zdrowia, bezpośrednim usuwaniem barszczu powinny zajmować się wyłącznie przeszkolone i przygotowane do pracy z toksycznymi roślinami osoby lub specjalistyczne firmy. Z uwagi na wielkoprzestrzenny charakter migracji inwazyjnych gatunków barszczu, konieczna jest współpraca pomiędzy sąsiadującymi gminami, a nawet województwami. Pozwoli ona na kompleksowe i strategiczne działanie - bo tylko takie ma szansę powodzenia. Wszelkie doraźne i pojedyncze działania nie przyniosą w tym zakresie pożądanego efektu, gdyż w miejsce usuniętych roślin szybko pojawią się kolejne: z odrostów korzeniowych, z nasion przyniesionych przez wiatr i wodę z sąsiednich terenów, bądź nasion zdeponowanych w glebie pochodzących od zlikwidowanych uprzednio roślin macierzystych. Konieczne są zatem skoordynowane i długofalowe działania ukierunkowane na konsekwentne zwalczanie tych niebezpiecznych roślin. Nie do przecenienia jest tu rola przyrodników, gdyż ich znajomość terenu, pozwala na inwentaryzację wszelkich, nawet niewielkich, stanowisk barszczu olbrzymiego. W przypadku gatunków inwazyjnych sukces w ich zwalczaniu możliwy jest tylko wówczas, jeśli wyeliminowane zostaną wszelkie ogniska ekspansji, gdyż nawet pojedyncze rośliny, mogą stać się ponownie źródłem inwazji.
W literaturze można spotkać kilka metod usuwania barszczu polegających na:
- stosowaniu herbicydów
- niedopuszczaniu do wysiewu nasion
- przecinaniu korzenia
- wykaszaniu
Ich skuteczność jest oceniana bardzo różnie, ciężko jest więc wskazać konkretne rozwiązanie. Jedno jest pewne: każda z tych metod wymaga wiele czasu, systematycznych powtórzeń i przede wszystkim - zachowania bezpieczeństwa. Zwalczaniem powinni zajmować się profesjonaliści stosując metody adekwatne do warunków: używanie herbicydów jest stosunkowo szybkie i efektywne, ale nie jest selektywne - dlatego zwalczanie chemiczne nie nadaje się do stosowania w obszarach chronionych; metody mechaniczne są czasochłonne i wymagają wielokrotnego powtarzania w ciągu sezonu wegetacyjnego - są jednak selektywne, a przez to bezpieczniejsze dla środowiska naturalnego.

[i]Dziękuję Pani Hannie Żelichowskiej i Mirkowi Rzępale za udostępnienie zdjęć i informacji na temat gatunków będących przedmiotem niniejszego opracowania.Polska Kartoteka Przyrodnicza
_________________
DM
 
     
Hanna Żelichows 
Lubię to moje motto

Posty: 10
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-26, 23:21   

Bardzo ciekawy, wszechstronny artykuł. Tak, spotkałam te rośliny w czasie swoich wypraw w teren "na ptaki". Zainteresowałam się głębiej i już sporo wiem.
Ale nurtuje mnie kilka pytań. My sprowadziliśmy barszcze olbrzymie z Kaukazu, z różnych powodów. I dość szybko okazało się, że to był błąd. Skutki odczuwamy dotkliwe, do dziś.
A czy w innych państwach, zwłaszcza byłego bloku socjalistycznego, zrobili to samo? Czy też mają takie problemy i jak sobie radzą?
Ale najbardziej kluczowe: barszcze rosną w państwach Kaukazu. I jak się ludziom tam żyje z barszczem? Czy ta roślina ma tam zastosowanie w rolnictwie? Czy ludzie uodpornili się? Czy też wyrządza szkody?
Czy są odpowiedzi na te pytania?
Pozdrawiam Autora i Czytelników
Hanna Żelichowska
_________________
Cieszą mnie wolne ptaki
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-27, 21:19   

Hanna Żelichows napisał/a:
A czy w innych państwach, zwłaszcza byłego bloku socjalistycznego, zrobili to samo? Czy też mają takie problemy i jak sobie radzą?
Ale najbardziej kluczowe: barszcze rosną w państwach Kaukazu. I jak się ludziom tam żyje z barszczem? Czy ta roślina ma tam zastosowanie w rolnictwie? Czy ludzie uodpornili się? Czy też wyrządza szkody?

Barszcze olbrzymie stanowią istotny problem w całej Europie - nie tylko w byłych krajach bloku sowieckiego. Mało tego, zostały one zawleczone także w inne rejony świata - np. do Ameryki Północnej, gdzie również powodują niemałe problemy. Jak pisałem w poprzednim poście, ogniska inwazji w Europie Zachodniej i Wschodniej mają nieco inną genezę, ale wszędzie problem jest taki sam. Do Europy zachodniej barszcz olbrzymi (barszcz Mantegazziego) sprowadzony został już pod koniec XIX wieku do ogrodów botanicznych oraz jako roślina ozdobna do przydomowych ogrodów. Stąd jego diaspory przedostały się do środowiska naturalnego, gdzie gatunek ten dość szybko zaczął się rozprzestrzeniać na sąsiednie tereny. Do Europy wschodniej barszcz olbrzymi (barszcz Sosnowskiego) trafił jako roślina użytkowa, ale scenariusz inwazji jest ten sam - diaspory przedostały się do środowiska, w którym rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany.
Spore zamieszanie panujące w nomenklaturze i systematyce obu gatunków utrudnia precyzyjne określenie ich rozmieszczenia i zasięgu nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie. W Europie zachodniej notowany jest głównie barszcz Mantegazziego. Barszcz Sosnowskiego podawany jest przede wszystkim ze wschodniej Europy: od Kaukazu po zachodnią Danię i wschodnie rejony Niemiec. Na Półwyspie Skandynawskim występuje na razie nielicznie, zastępuje go tam jednak barszcz perski (Heracleum persicum). To w teorii ;-) Żeby jednak nie było tak prosto, zauważyć należy, że barszcz Mantegazziego (Haeacleum Mantegazzianum) i barszcz Sosnowskiego (Heracleum Sosnowskyi) bardzo często nie są od siebie odróżniane, co powoduje, że tak naprawdę rozmieszczenie obu gatunków w Europie jest nieznane. Według wielu botaników z zachodniej Europy obydwa (tj. barszcz Mantegazziego i b. Sosnowskiego) stanowią ten sam gatunek i dlatego w publikacjach zachodnich spotkamy się niemal wyłącznie z nazwą barszcz Mantegazziego. Ewentualnie obie nazwy traktowane są tam synonimiczne obok nazw:
- Heracleum caucasicum
- Heracleum giganteum
- Heracleum panaces
- Heracleum speciosum
- Heracleum tauricum
Tendencja do dzielenia sprowadzonych z Kaukazu barszczy na 2 odrębne gatunki występuje głównie w krajach należących do byłego bloku wschodniego. W Polsce stosowane są obie wyżej wymienione nazwy barszczu, z tym, że czasem traktowane są one jako nazwy gatunkowe, a czasem jako synonimy - co dodatkowo pogłębia chaos w nomenklaturze obu gatunków. Dlatego oba gatunki (oraz ich podgatunki, formy i mieszańce) łączy się ze względów praktycznych we wspólny kompleks "barszczu olbrzymiego". To tak na marginesie jako ciekawostka :-P

Nie wnikając w zawiłości nomenklaturowe należy stwierdzić, iż inwazyjne gatunki barszczy stanowią poważne zagrożenie na kontynencie Europejskim i poza nim.
Do Europy zachodniej barszcz olbrzymi trafił już w XIX w. W Wielkiej Brytanii i Irlandii pojawił się po raz pierwszy za sprawą ogrodów botanicznych sprowadzających go do swoich kolekcji roślin. Stąd rozprzestrzeniony został, ze względów dekoracyjnych, wśród prywatnych hodowców. Obecnie jest on rozprzestrzeniony na całych Wyspach Brytyjskich. Również w XIX w. gatunek ten został sprowadzony do Niemiec, Francji i Belgii, gdzie szybko zyskał uznanie wśród tamtejszych pszczelarzy jako roślina miododajna. Ten walor użytkowy sprawił, iż tym chętniej była sadzona przez prywatnych hodowców. Stąd rozprzestrzenił się na teren Austrii, Włoch, Szwajcarii - spotykany jest nawet na Azorach i Kanarach! Na tereny Europy środkowej i wschodniej barszcz olbrzymi trafił nieco później - w połowie XX w. Początkowo sprowadzono go do europejskiej części Rosji (1947), gdzie po kilkuletniej hodowli eksperymentalnej uznany został za wartościową roślinę pastewną i zaczął być rozpowszechniany w różnych krajach bloku wschodniego pod nazwą barszczu Sosnowskiego. Do Polski gatunek ten dotarł w końcu lat 50-tych XX w. Początkowo był obiektem badań prowadzonych w Ogrodzie Roślin Leczniczych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pod kątem jego przydatności do celów leczniczych. W latach 60-tych XX w. ruszyły prace nad wykorzystaniem barszczu jako rośliny użytkowej z przeznaczeniem na paszę dla zwierząt. Początkowo badania podjęto w Zakładzie Roślin Pastewnych Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Krakowie, po czym - pod naciskiem organów partyjnych PZPR - został wprowadzony do upraw w wielu PGR-ach na terenie całego kraju, gdzie szybko stwierdzono jego całkowitą nieprzydatność jako roślina pastewna. Większość hodowli zlikwidowano - jednak było już za późno i ekspansja ruszyła ...
Gatunek ten w warunkach środkowoeuropejskich okazał się bardzo żywotny, przez co zaczął się skutecznie i szybko rozprzestrzeniać na całym obszarze. Na terenie Polski, niedługo po tym jak został wprowadzony do uprawy, uznany został za antropofita zadomowionego. W latach 80-tych XX w. barszcz Sosnowskiego zaczął być opisywany jako groźny gatunek inwazyjny nie tylko z terenu naszego kraju, ale także krajów sąsiednich. Bardzo szybko rozprzestrzenił się w krajach byłego bloku wschodniego, stając się uciążliwym gatunkiem inwazyjnym. Obecnie gatunek ten występuje w krajach nadbałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), w Finlandii, Szwecji, w Czechach i na Słowacji oraz w północnej części Węgier.


Rozmieszczenie barszczy olbrzymich w Europie (źródło: DAISIE, http://www.europe-aliens....speciesId=21125 )

Ekspansja barszczu olbrzymiego nie ogranicza się tylko do kontynentu Europejskiego! Podobne problemy stwarza on także w Ameryce Północnej, gdzie rozprzestrzenia się w szybkim tempie. Do Stanów Zjednoczonych gatunek ten dotarł prawdopodobnie na początku XX w. Obecnie rozprzestrzenia się w stanach: Waszyngton, Oregon, Pensylwania, Nowy Jork, Północna Karolina. W Kanadzie gatunek ten po raz pierwszy stwierdzono w 1990r. na terenie prowincji Quebec. W kolejnych latach odnotowany został w prowincjach: Kolumbia Brytyjska, Alberta, Ontario, Nowy Brunszwik i Nowa Szkocja, a w 2010 r. dotarł w okolice Ottawy!
Gatunek rozprzestrzenia się zresztą po całym świecie - dotarł już nawet na Nową Zelandię!

Jeśli chodzi o drugą część pytania - jak radzą sobie z barszczem mieszkańcy Kaukazu - to należy zauważyć, iż jest to na tym terenie gatunek rodzimy, stąd pozostaje on w równowadze z innymi gatunkami tamtejszej flory. W rejonie tym nie występuje on tak masowo, jak u nas, a i jego dzikie formy nie są tak okazałe jak "nasze". Dorastają one do ok. 1,5-2,5 m wysokości. Prawdopodobnie wskutek zabiegów hodowlanych (być może krzyżówek lub na zasadzie selekcji osobników) uzyskano formy dorastające do 4 m wysokości siejące spustoszenie w środkowoeuropejskich (i nie tylko) fitocenozach.
Rejon Kaukazu to teren w większości górzysty, rolnictwo jest tam słabo rozwinięte (tj. uprawa roli) i jedynie pasterstwo jest praktykowane na szerszą skalę, ale ono opiera się na swobodnym wypasie zwierząt - więc barszcz nie jest tam wykorzystywany. Zwierzęta raczej niechętnie jedzą tę roślinę - tylko jak muszą i tylko jako dodatek do diety - zauważono bowiem, iż niewielkie ilości zjadanego barszczu faktycznie zwiększają wydzielanie mleka - być może dlatego chętniej jedzą go samice niż samce ;-) W rejonach górskich temperatura jest niższa, więc zagrożenie ze strony lotnych olejków jest niewielkie. Kontakt fizyczny zwierząt z tą rośliną nie jest dla nich tak niebezpieczny, jak dla ludzi, gdyż skórę zwierząt chronią przed działaniem wydzielanych przez nią niebezpiecznych substancji różne jej wytwory (sierść, pióra). U ludzi skóra jest naga i podatna na toksyczne działanie soku, ale w rejonach wysokogórskich rzadko kto chodzi z krótkim rękawem i w krótkich spodenkach ;-)
Generalnie więc można powiedzieć, iż tylko poza rejonem Kaukazu rośliny te sprawiają kłopot - na swoich naturalnych stanowiskach nie są tak niebezpieczne, a na pewno nie powodują zakłóceń w równowadze tamtejszych zbiorowisk roślinnych.

Mam nadzieję, że udzieliłem wyczerpującej odpowiedzi - jeśli trzeba coś doprecyzować, albo sprostować - proszę o sugestie ;-)
_________________
DM
 
     
Hanna Żelichows 
Lubię to moje motto

Posty: 10
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-27, 22:04   

Dzień dobry!
Gdzieś mnie tu wyrzuciło ... Mam nadzieję, że to będzie do tematu.
Panie Niccolai, jestem zdumiona tak wielką Pana wiedzą w tym temacie i podziwiam! Oczywiście, lekko i przyjemnie napisanych tyle wyczerpujących informacji, że już naprawdę nie mam pytań.
Współczuję ludziom, którzy zostali poparzeni barszczem, kiedy pracowali w rolnictwie, a nie było jeszcze tyle wiadomo o jego toksyczności. No i dzisiaj, turyści bez znajomości tej rośliny, mogą się narazić na duże niebezpieczeństwo.
Wiem, że gminy podejmują próby pozbycia się intruza i że jest to koszmarnie trudne.
Najbardziej mnie zadziwiła informacja, że to paskudztwo tak się rozprzestrzeniło po świecie! I nawet w Kanadzie jest i na Nowej Zelandii!
Będę obserwować w terenie i nadal czytać ... Może ktoś wreszcie znajdzie sposób, żeby barszcze wytępić z miejsc, na których są zagrożeniem.
Dziękuję i pozdrawiam Pana :)
_________________
Cieszą mnie wolne ptaki
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-01-28, 11:12   

Hanna Żelichows napisał/a:
Dzień dobry!
[...]jestem zdumiona tak wielką Pana wiedzą w tym temacie i podziwiam! Oczywiście, lekko i przyjemnie napisanych tyle wyczerpujących informacji, że już naprawdę nie mam pytań.[...]
Dzięki za miłe słowa. Ja z kolei gratuluję ciekawego tekstu o karolinkach i mandarynkach na stronie głównej TP Bocian. No i oczywiście rewelacyjnych zdjęć, którymi okraszony jest artykuł! Znam Pani dorobek fotograficzny ze strony "Birdwatching'u", ale te zdjęcia są naprawdę imponujące.
Pozdrawiam i zapraszam do dalszego aktywnego korzystania z forum :-)
_________________
DM
 
     
Hanna Żelichows 
Lubię to moje motto

Posty: 10
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-28, 20:19   

Cieszę się :) )
Serdeczności! :grin:
Hanka Żelichowska
_________________
Cieszą mnie wolne ptaki
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-06-02, 10:04   

Chciałbym dokonać małej korekty poprzedniego wpisu, dotyczącego występowania miesiącznicy rocznej (Lunaria annua) na terenie Niziny Południowopodlaskiej. Oczywiście ponawiam prośbę o dokumentowanie stanowisk jej występowania, gdyż znacząco ich ostatnio przybyło. Jednocześnie przepraszam za błędnie zamieszczone zdjęcia przedstawiające nie miesiącznicę, ale wieczornika (Hesperis matronalis) - gatunek inwazyjny i jeszcze bardziej ekspansywny niż miesiącznica, o którym napiszę niebawem. Zdjęcia miesiącznicy zamieszczę przy najbliższej okazji. Jeszcze raz przepraszam za pomylenie zdjęć (choć po braku reakcji widzę, że chyba nikt się nie zorientował :-P ) i zapraszam do przeczytania obu postów opatrzonych już prawidłowymi fotkami :-)
_________________
DM
 
     
niccolai 


Posty: 984
Skąd: Ziemia Łukowska
Wysłany: 2014-06-22, 11:42   

Witam ponownie w temacie dotyczącym 2 gatunków z rodziny Brassicaceae: miesiącznicy rocznej (Lunaria annua) i wieczornika damskiego (Hesperis matronalis). Pierwszy gatunek należy do taksonów uprawianych, lecz coraz częściej spotyka się dziczejące osobniki w środowisku naturalnym (efemerofity). Z moich obserwacji na terenie powiatu łukowskiego wynika, że gatunek ten tworzy tu już trwałe populacje, dynamicznie zwiększające swoją liczebność. Nie jest więc wykluczone, że mamy możliwość obserwować proces przekształcania się gatunku z nietrwałego efemerofita w antropofita zadomowionego, a nie jest także wykluczone, że w gatunek inwazyjny - dlatego bardzo pożądany byłby monitoring tego gatunku. Drugim gatunkiem jest wieczornik damski - pochodzący, podobnie jak miesiącznica roczna, z południa Europy. Gatunek posiada status gatunku inwazyjnego niebezpiecznego dla krajowej flory! Na terenie powiatu łukowskiego gatunek jest coraz liczniejszy i posiada stanowiska w sąsiedztwie niemal każdej miejscowości. Spotykany jest także w lasach, przydrożnych rowach i na poboczach dróg. Populacje liczą od kilku/kilkudziesięciu sztuk (fot. 4) do zajmujących kilkadziesiąt m2 płatów (kilka/kilkanaście tys. osobników) - fot. 5!
Oba gatunki są na pierwszy rzut oka bardzo podobne, ale bardzo łatwo je odróznić po następujących cechach, które nie sprawią kłopotu nawet początkującemu obserwatorowi przyrody:
1) ŁUSZCZYNKI (fot. 1): najpewniejsza cecha, trudna do pomylenia, u:
- miesiącznicy rocznej (Lunaria annua) są one olbrzymie (3-5 cm), jajowate, po wyschnięciu srebrzyste. To od nich roślina zawdzięcza potoczną nazwę "srebrniki Judasza" i z uwagi na ich dekoracyjny charakter jest chętnie uprawiana.
- wieczornika damskiego (Hesperis matronalis) są one znacznie mniej okazałe - długości ok. 4 cm, ale bardzo wąskie.
2) LIŚCIE (fot. 2):
- miesiącznicy rocznej (Lunaria annua) są one olbrzymie sercowate, na wyraźnych ogonkach
- wieczornika damskiego (Hesperis matronalis) są lancetowate z b. krótkim ogonkiem liściowym lub siedzące.

Wszystkich, którzy spotkali te rośliny na terenie Niziny Południowopodlaskiej proszę o podzielenie się informacją na forum oraz o stosowne wpisy w Kartotece Przyrodniczej.

Fot. 1.JPG
Wygląd kwiatów i łuszczynek L. annua (zdjęcie lewe) i H. matronalis (zdjęcie prawe)
Plik ściągnięto 22230 raz(y) 71,58 KB

Fot. 2.JPG
Wygląd liści i pędów L. annua (zdjęcie lewe) i H. matronalis (zdjęcie prawe)
Plik ściągnięto 22230 raz(y) 116,76 KB

Fot. 3.JPG
Jedno z trwałych stanowisk L. annua w lesie liściastym na terenie gm. W. Mysłowska
Plik ściągnięto 22230 raz(y) 28,75 KB

Fot. 4.JPG
Hesperis matronalis w gm. W Mysłowska
Plik ściągnięto 22230 raz(y) 34,49 KB

Fot. 5.jpg
Populacja Hesperis matronalis zajmująca ok. 30 m2 w gm. Wola Mysłowska - zarośla na obrzeżu zbiornika wodnego
Plik ściągnięto 22230 raz(y) 36,78 KB

_________________
DM
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

phpBB by przemo